Witajcie Kochani!!!
Bardzo lubię maski do twarzy. Zarówno te tradycyjne jak i te do rozrabiania z wodą. W tubkach i w płatach (jak za chwilę przeczytacie). Jedyne czego nie lubię w maskach to forma ich sprzedaży a konkretnie saszetki. Dla mnie są niewygodne i nieporęczne i o wiele częściej wybieraj maski w tubkach czy słoiczkach.
Ale dziś mowa będzie o takich maskach, które są w formie bawełnianego (i nie tylko) płata nasączonego różnymi substancjami.
Zapraszam do dalszej lektury:
Marion SPA Maska kolagenowa- nawilżająca. Zawiera kwas hialuronowy, ekstrakt z alg, beta- glukan i alantoine.
Maska w postaci hydrożelowego płata. Na opakowaniu producent zamieścił informację że maska ma doskonały kształt który dopasowuje się do kształtu twarzy. Nic bardziej mylnego. Maska ma postać grubego, galaretowego płata. W opakowaniu które nie jest dostosowane do tego rodzaju masek, część która miała zakrywać brodę była zgnieciona więc po nałożeniu na twarz odkształcała się od brody (w tym przypadku). Maska nie miała wyciętego otworu na nos a i otwór przeznaczony na usta był nieproporcjonalny.
Ciężko było ją nałożyć i tak na prawdę jedynie na czole i na policzkach trzymała się twarzy. Jej wykonanie jest mizerne i bardzo nieprzemyślane.
Zatopiona jest w saszetce z bardzo dużą ilością serum. Po otworzeniu (najlepiej róbmy to nad umywalką) należy najpierw chwilkę odczekać aby serum ściekło z maski. W przeciwnym razie całe będziemy mokre. Jak już nam uda się nałożyć ją jako tako na twarz mamy "relaksować" się z nią na twarzy około 15-20 minut. Relaks owszem jest wskazany ale przez jej nie wymiarowość musimy od czasu do czasu dociskać ja do twarzy. Myślę że fajnie sprawdziła by się na upały po ówczesnym włożeniu jej do lodówki.
A jak z działaniem? Producent zapewnia nas, że maska nawilży naszą twarz, zregeneruje ją i napnie. Niestety obietnice producenta nijak się mają z jej działaniem. Skład nie jest najgorszy ale niestety efektów brak. Po ściągnięciu jej z twarzy nadmiar serum powinniśmy wklepać w twarz i pozostawić do wchłonięcia. Zastosowałam się do tych wskazówek ale niestety efekty nadal były mizerne. Skóra ani nie była nawilżona, ani napięta, ani wygładzona. Na dodatek maska/serum pozostawione, zostawiły na twarzy delikatną warstewkę która się lepiła. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Zamiast super efektów moja skóra nie otrzymała tak na prawdę nic z obietnic producenta plus nieprzyjemną lepiącą warstwę. Niestety tej maski nie mogę polecić.
W opakowaniu znajduje się 1 sztuka. Jej cena nie była wysoka około 6-8 zł. Dostępna m.in w Rossmanie lub mniejszych drogeriach typu Jasmin.
Hydraluron Moisture Boosting Mask firmy Indeed Labs.
Swego czasu firma Indeed Labs przeżywała swój wielkim "boom" na swoje kosmetyki a w szczególności na Hydraluron czyli nic innego jak kwas hialuronowy. Brytyjskie blogerki i vlogerki szalały na punkcie tego kosmetyku podobnie jak teraz szaleją za Pepta Bright.
Dziś jednak o masce. Maska to siostra słynnego już kwasu hialuronowego z tej firmy.
Ma za zadnie przede wszystkim silnie nawilżyć nam twarz. To jej główne zadanie. Skład nie należy do super naturalnych a jak z działaniem?
Maska jest w formie nasączonego płata. Płat wykonany z delikatnej bawełny jest idealnie nasączony produktem. Kształt maski jest dobrze wykrojony i będzie pasował większości z nas. Maska jest bezzapachowa. Po nałożeniu na twarz powinniśmy trzymać ją na twarzy przez około 15 minut. Zazwyczaj trzymałam ją 30 a nawet dłużej. Po ściągnięciu podobnie jak w przypadku maski z Marion nadmiar (w tym przypadku kwasu hialuronowego) wmasowujemy w twarz. Skóra faktycznie była ukojona i dobrze nawilżona a nadmiar wmasowany w twarz bardzo dobrze ją nawilżył a sama skóra była gładka, elastyczna i napięta. Maska nie pozostawiała żadnego lepiącego się filmu.
Hydraluron świetnie się spisał i moja skóra bardzo polubiła się z tą maską ale...uwaga...Za 4 saszetki tej maseczki musimy zapłacić w sklepach Boots cenę regularną 20 funtów o_0 !!! o zgrozo!!! Dzięki uprzejmości mojej koleżanki mogłam je przetestować za cenę 4 Ł. Jednak jak dowiedziałam się o jej cenie regularnej doznałam szoku. Maska jest fajna, owszem, ale moim zdaniem 20 Ł za 4 sztuki to gruba przesada. Jeżeli będę miała możliwość kupienia jej taniej pewnie jeszcze kiedyś się skuszę ale nie za cenę jaką proponuje producent.
Maska z BioDermic Aloesowa.
Kolejna paska "płatowa" wykonana z bardzo delikatnej tkaniny. Płat jest bardzo dobrze wycięty i łatwo dopasowuje się do twarzy i szyi. Myślę że ten kształt będzie odpowiadał wielu dziewczynom. Płat jest dobrze nasączony płynem. Ma lekki delikatny zapach.
Maska ma za zadanie dogłębnie oczyścić i zwęrzyć pory, zredukować niedoskonałości oraz nawilżyć i załagodzić podrażnienia. Po części mogę się zgodzić z obietnicami producenta. Faktycznie maska ładnie oczyściła buzię i delikatnie zwęziła pory. Złagodziła również zaczerwienienia i stany zapalne które pojawiły się na mojej buzi. Czy zredukowała niedoskonałości? Tego bym nie powiedziała a poza tym jednorazowa aplikacja myślę, że nie poradziłaby sobie z takim zadaniem. Na redukcję niedoskonałości myślę że potrzebna by była kilkukrotna jej aplikacja a ja już po pierwszym użyciu wiem że do tej maski na pewno nie wrócę;/
Po około 30 minutach maskę ściągnęłam z twarzy. O nawilżeniu też niestety nie może być mowy. Wręcz przeciwnie. Maska pozostawiła na skórze lepki film który nawet po 2 godzinach nie chciał się wchłonąć. Na domiar złego buzia zaczęła mnie swędzieć. Nie chcąc się po niej drapać od razu poszłam umyć buzię. Zniosłam bym na prawdę wiele ale lepkość na skórze i denerwujące swędzenie przekreśliły u mnie tą maskę na zawsze.
Po tej masce wiele się spodziewałam a zawiodłam się na całej linii. Osobiście jej nie polecam.
Maskę możemy dostać m.in w Hebe. Za swój egzemplarz zapłaciłam 13 zł.
I na sam koniec maska ogórkowa z eBay firmy Foodaholic.
Maski tej firmy występują w wielu wariantach i pierwotnie zamówiłam maskę z zieloną herbatą gdyż moja cera bardzo lubi ten składnik w kosmetykach a i sama zielona herbata bardzo dobrze na moją skórę działa. Niestety sprzedawca wysłał mi maskę ogórkową zamiast zielonej herbaty. Większego sensu ze zwrotem nie było więc postanowiłam je przetestować. Za 3 maski na eBay płacimy około 2.50 Ł wraz z przesyłką. Cena zachęca a co z działaniem.
Maska ma nam nawilżyć buzię i sprawić aby była gładka i miękka. I przyznam Wam szczerze, że oprócz Hydraluron (ale ta maska niestety ma kosmiczną cenę) ta maska ze wszystkich dzisiaj opisanych spisała się najlepiej i patrząc na jej cenę i działanie zajmuje miejsce numer 1.
Po pierwsze nawilża. Nie jest to mega nawilżenie jakie otrzymamy używając np. olejków ale jest. Po drugie wygładza cerę i uelastycznia ja. Po trzecie nie zostawia żadnego filmu czy lepkiej warstwy. Po czwarte ma bardzo przyjemny zapach, lekko ogórkowy.
Jednym słowem spełnia obietnice producenta. Jestem z niej bardzo zadowolona i w przyszłości myślę że skuszę się na nie jedną maskę z tej firmy.
A czy Wy miałyście może którąś z wymienianych masek?
Jakie maski są Waszymi ulubionymi?
Ściskam
Justyna
Czytaj dalej »