Za co można pokochać eBay- a?

Witajcie Kochane!!!

Od eBay-a swego czasu byłam bardzo uzależniona. Kupowałam różne rzeczy. Od kosmetyków zacząwszy a skończywszy na ciuchach, butach itp...
Teraz jestem bardziej rozważna jeżeli chodzi o kupowanie przez internet i staram się wybierać i licytować produkty które faktycznie są mi potrzebne i niezbędne.
Od dawna chciałam przetestować ten "żel" do buzi z Avene ale zawsze coś stawało na drodze.
A to miałam już zapas innych żeli, a to znowu nie było go na sklepowych półkach (w moim Boots-ie asortyment avene, vichy czy la roche posay jest niezwykle ubogi).
Przeglądając ebay-a natknęłam się na licytację tego żelu.
Ku mojemu zaskoczeniu udało mi się wylicytować buteleczkę za całe 0.99 pensa!!!
Produkt był używany (widać to na zdjęciu). Dziewczynie która go sprzedawała nie podpasował więc wystawiła go na licytację.
Cieszę się, że będę mogła w końcu go przetestować. 
Mam nadzieję, że spisze się dobrze:)
Obszerniejszej recenzji spodziewajcie się niebawem.


A czy Wy możecie pochwalić się jakimiś wygranymi licytacjami?
Lubicie zakupy na ebay czy allegro?

Ściskam 
Kokos

wtorek, 30 lipca 2013

Czytaj dalej » 5

Lirene Dermoprogram. Pielęgnacja Oczyszczająca. Nawilżający żel do mycia twarzy. Czyli kilka słów o kosmetyku który mnie oczarował.

Witajcie Kochane!!!

Dziś będzie mowa o żelu z firmy Lirene, który...szczerze powiedziawszy okazał się hitem i moim małym odkryciem roku 2013. Jest a raczej był (pojawi się w lipcowym denku) moim ulubieńcem.
Leżał sobie grzecznie i czekał na swoją kolej w tzw. "koszyczku zapasowym". Doczekał się w końcu zużycia i oddzielnej recenzji.
Serdecznie zapraszam.



Opakowanie:
Jak przystało na firmę Lirene, opakowanie jest praktyczne. Miękka, przezroczysta tubka przez którą widzimy ile produktu pozostało nam do końca. Z rozcięciem też podejrzewam nie byłoby większego problemu. Produkt (w moim przypadku) jednak ładnie "sam" wyszedł do końca więc rozcinanie (czego bardzo nie lubię) nie było konieczne.


Konsystencja:
Typowo żelowa i niezwykle gęsta koloru błękitnego. Może to zabrzmi dziwnie ale sam kolor i konsystencja już na wstępie użytkowania sprawiały, że codzienna pielęgnacja stawała się o wiele przyjemniejsza.


Zapach:
W składzie kosmetyku mamy wyciąg z lipy i faktycznie tą lipę w jakimś stopniu czuć. Ja jeszcze wyczuwam odrobinę cytrynki.

Moja opinia:
Przyznam szczerze, że o tym produkcie troszkę zapomniałam. Leżał sobie na dnie mojego koszyka w którym trzymam kosmetyki tak zwane zapasowe. Kiedy skończył się mój bieżący żel do mycia buzi wygrzebałam ten z Lirene. Firmę tę bardzo lubię więc żelowi postawiłam wysoką poprzeczkę.
Przeskoczył ją z dużą nadwyżką:D
Ale do rzeczy.
Co obiecuje producent:


Mam skórę tłustą ale mimo wszystko zdecydowałam się na jego zakup.
Tak jak obiecuje producent żel ma za zadanie powodować że po umyciu nie będziemy czuły nieprzyjemnego ściągnięcia skóry. I z tym się zgadzam w 100%. Skóra jest niezwykle miła w dotyku i lekko nawilżona, a to za sprawą glicerynki.
Wyciąg z lipy ma zmniejszać zaczerwienienia i faktycznie te na policzkach zmniejszał. Nie był oczywiście to efekt "wow" Ale był widoczny.
Żel świetnie oczyszczał buzię ze wszystkich zanieczyszczeń i również z makijażu co było dla mnie nie lada zaskoczeniem. Radził sobie nawet z żelową kredką czy tuszem do rzęs. 
Pieni się dość słabo ale dla mnie to żadne problem. 
Żel nie podrażnił mi buzi i mnie nie uczulił. Zmywałam nim (tak jak już wcześniej wspomniałam makijaż oka) oczy, które w moim przypadku są niezwykle wrażliwe i o szczypaniu czy łzawieniu nie było mowy. 
Żel nie pozostawiał tłustego filmu (co myślałam że będzie robił ze względu na swoją konsystencję) co dla mnie jest bardzo ważne. Lekki, nienachalny zapach umilał mi poranną i wieczorną pielęgnację. 
Jedynym minusem jaki zauważyłam to jest jego niewydajność. Przy stosowaniu 2 razy dziennie żel starczył mi na miesiąc gdzie inne żele starczają mi nawet na 3. Wybaczam mu to jednak bo działanie, cena, zapach, konsystencja nadrabiają ten jeden mały minusik:)


Dane szczegółowe dotyczące produktu:
Cena: około 10- 13 zł
Pojemność: 150 ml
Termin ważności o d otwarcia: 12 miesięcy
Dostępność: Rossman, Natura, mniejsze drogerie


Skład:


Podsumowując:
Rzadko kiedy zdarza się, że żel do mycia buzi sprawi, że będę chciała do niego wrócić. Ten żel sprawił, że w przyszłości nie dość, że zakupie ponownie jego opakowanie to zrobię sobie mały zapas. Wszystkim serdecznie polecam. Produkt jest na prawdę wart uwagi. 
Firma Lirene po raz kolejny mnie nie zawiodła:)

A czy Wy miałyście okazję go używać?

Ściskam Was serdecznie z już niestety deszczowej Anglii;/
Kokos

niedziela, 28 lipca 2013

Czytaj dalej » 11

Isanowa perełka.

Witajcie Kochane!!!

Obiecałam, że wezmę się w garść i nadrobię zaległości. W tygodniu było z tym ciężko ale korzystając z wolnego weekendu postanowiłam nie odwlekać recenzji na później tym bardziej, że kosmetyki, których recenzję pojawią się na moim blogu w najbliższym czasie są godne uwagi.
Dzisiaj będzie natomiast o żelu pod prysznic z proteinami mlecznymi, który w końcu udało mi się zdobyć za niewiarygodnie niską i śmieszną cenę 2.99 zł. 
Przy okazji kupiłam jeszcze 2 inne zapachy w celu przetestowania, jednak proteinki mleczne są na pierwszym miejscu.
Zapraszam do szerszej recenzji:)
Ten kto zna żele isany na pewno odpiszę się pod moja opinią na ich temat.


Tradycyjnie jako pierwsze opakowanie:
Miękka butelka, wygodna w użyciu. Mały dozownik- przez co nie wylewa nam się duża ilość produktu. Zamykanie nie zacina się i otwarcie pod prysznicem nie sprawia większego problemu. Dzięki temu, że górna część opakowania jest płaska możemy postawić butelkę do "góry nogami". Takie rozwiązanie zawsze sobie chwalę.


Konsystencja:
Lekka, wodnista. Sam kolor jest hmm...mleczny:) Świetnie się pieni.


Zapach:
Obłędny. Najpiękniejszy jaki był dostępny w dość sporej rodzince, która o dziwo była na półce. Podejrzewam, że trafiłam na świeżą dostawę.

Skład:



Moja opinia:
Tak na prawdę całą recenzję mogłabym zamknąć jednym zdaniem: "żel jest niesamowity". 
No bo czego chcieć więcej od tak wspaniałego produktu?
Ale może zacznę od początku.
Żel cudownie pachnie. Oszczędzałam go jak tylko mogłam:)
Świetnie się pieni i dobrze oczyszcza skórę przy czym jej nie podrażnia. Po umyciu pachniała nim cała łazienka i co było dla mnie miłym zaskoczeniem, zapach długo (około 1h) utrzymał mi się na skórze. Szkoda, że Isana nie pomyślała aby stworzyć balsam o takim zapachu ale może kiedyś w przyszłości...
Ze względu na swoją konsystencję był bardzo wydajny.
I tak na prawdę nie wiem co mogłabym jeszcze dodać.
Cena powalająca, kosmetyk idealny więc czego chcieć więcej?
Jedyne czego żałuję to fakt, że nie kupiłam więcej jego opakowań ale to tak na prawdę nie problem:)


Szczegółowe dane o produkcie:
Cena: Około 4-5 zł w promocji 2.99 zł
Pojemność: 300 ml
Dostępność: drogerie rossman


Podsumowując:
Polecam każdemu. Wersji zapachowych jest mnóstwo więc każdy znajdzie coś dla siebie. Cena również przystępna dla każdego szczególnie w promocji.
Za tak małe pieniążki dostajemy produkt, który moim zdaniem może śmiało równać się z wysoko półkowymi produktami.

PS. Jeszcze 3 osoby i liczba moich obserwatorów dobije 200. Najwyższy więc czas zorganizować jakieś rozdanie. Już po głowie krążą mi nagrody, które będzie można wygrać ale o tym już niebawem:D

Ściskam 
Kokos

sobota, 20 lipca 2013

Czytaj dalej » 10

Dokładniejsze prezentacje moich dobroci:D

Witajcie Kochane!!!

Tak jak obiecałam wczoraj, dziś pokazuję Wam to co kryje moja paczka z PL.
I od tego tygodnia biorę się w garść i nadrabiam zaległości.
Wszystkich serdecznie zapraszam.


Moje pierwsze zamówienie z Yves Rocher. Na zdjęciu zabrakło jeszcze jednego żelu o zapachu bzu i kremu pod oczy, który podarowałam mamie.


Dzięki temu, że na maila dostałam kod promocyjny otrzymałam ten oto krem w prezencie. Wcześniej nawet nie zwróciłam na niego uwagi.
Jeżeli któraś z Was go używała dajcie proszę znać co myślicie na jego temat. Jestem bardzo ciekawa jego działania. Jednak krem musi poczekać na swoją kolej.
Dodatkowo otrzymałam próbkę zapachu- konwalia, który pachnie bardzo ładnie.


Szampon z wyciągiem z pokrzywy oczyszczający. Liczyłam, że będzie pachniał właśnie pokrzywą i się nie pomyliłam. Pachnie nieziemsko. Mam nadzieję, że i w działaniu będzie równie dobry. Też będzie czekał w kolejce.


Jeden z żeli na który najbardziej czekałam. Wszystkie już obwąchałam i pachną bardzo naturalnie. Kawa i zielona herbata są jak na razie moimi numerami jeden. Najbardziej zawiodłam się na granacie ale i jego się zużyję:)
Było to moje pierwsze zamówienie z tej firmy i mam nadzieję, że nie ostatnie.
Na mojej wish liście już mam parę kolejnych kosmetyków od YR, które mam zamiar w najbliższym czasie przetestować (dodam tylko, że nie są to już żele pod prysznic;).


I w końcu długo wyczekiwane niemieckie kosmetyki.
Wszystkie kupiłam na allegro z racji braku dostępności. Za większość pewnie grubo przepłaciłam, wiem o tym, jednak nie miałam innej możliwości aby je zdobyć.
Na zdjęciu powyżej m.in zachwalany ostatnio płyn do demakijażu oczu.


Kolejne żele:)
Jako pierwszy w ruch poszedł oczywiście jagodowy. Pierwsze wrażenia pozytywne. Żel ma gęstą konsystencję i jagodowy kolor. Niestety nie pachnie jak prawdziwe jagódki. 


Dwa szampony. Już wczoraj użyłam tego z lewej czyli rozmaryn i meliska. Pachnie ziołowo za co już teraz przyznaję mu duży plus. 


Krem do rąk z limitowanej edycji, który w porównaniu z żelem pachnie już jak jagody i szybko się wchłania. Jednak na bliższą recenzję jeszcze za wcześnie.


Jest i alverde.
Amarantus podbił moje serce do tego stopnia, że nie mogłam się oprzeć przed zakupem kolejnych opakowań. 
Dodatkowo dorzuciłam jeszcze jedną odżywkę z morelką i mam nadzieję, że sprawdzi się równie dobrze.


I największe moje rozczarowanie jeżeli chodzi o firmę alverde czyli ich dwie nowości.
Żel z czarną porzeczką oraz mięta i bergamotka.
Tak jak zapach tego pierwszego jeszcze mogę znieść, tak ten drugi pachnie dosłownie jak kostka do toalet. Nie używałam ich jeszcze ale same zapachy mnie odrzucają. Mam nadzieje, że przy bliższym poznaniu zyskają więcej plusów.


I tutaj już cała reszta moich mam nadzieję perełek.
M.in:
-ziajka kozie mleko, żel i mleczko (udało mi się je zdobyć dzięki pomocy Ani)
- isana żele w promocyjnej cenie
- garnier odżywka z masłem karite i awokado
- płyny micelarne z biedronki, które kupiła dla mnie moja kochana mama
- balsam z joanny a zapachu bzu, pachnie bosko:)
- peelingi z ziajki
- joanna szampon i odżywka argan oil
Bliższych recenzji spodziewajcie się w najbliższym czasie.

Uff...To już koniec. Nazbierała się tego cała masa. Ja cieszę się niezmiernie i już od wczoraj zabrałam się za intensywne testowanie.

Życzę Wam udanego tygodnia
Ściskam
Kokos

poniedziałek, 15 lipca 2013

Czytaj dalej » 30

W końcu do mnie dotarła:D Wielka paczka z Polski.

Witajcie Kochane!!!

Dziś pokażę Wam ogólnie co było w mojej gigantycznej paczce. Jutro przybliżę Wam poszczególne produkty.
Jednak na wstępie chcę wytłumaczyć Wam moją nieobecność na blogu w ostatnim tygodniu.
Otóż pogoda w Anglii przez ostatnie 2 tygodnie przypomina słoneczne wybrzeża Hiszpanii niż deszczową Anglię. Korzystając z okazji prawie w ogóle zrezygnowałam z życia w sieci. 
Dlatego też narobiłam sobie masę zaległości które mam zamiar w najbliższym czasie nadrobić w miarę możliwości.

Kończąc, zostawiam Was z zakupami i zapraszam na jutrzejsze, szczegółowe dane:)


Zapas na najbliższy rok:D

Ściskam
Kokos

niedziela, 14 lipca 2013

Czytaj dalej » 20

Ulubieńcy czerwca po raz pierwszy!!!

Witajcie Kochane!!!

Był projekt denko. Teraz przyszedł czas na ulubieńców. To pierwszy tego typu post na moim blogu więc proszę o wyrozumiałość:)
Od razu więc przechodzę do sedna sprawy.
Ulubieńców podzieliłam na dwie kategorie: makijażowi i pielęgnacyjni i od tej pierwszej zacznę.

Ulubieńcy makijażowi:


1. Korres jaśminowe masełko do ust. Produkt rewelacyjny pod każdym względem. Świetnie pielęgnuje usta, długo się na nich utrzymuje i nadaje delikatny kolor. To moje pierwsze masełko z tej firmy ale na pewno nie ostatnie. Gorąco polecam je wszystkich.

2. Catrice Eye Brow czyli kredka do podkreślania brwi, którą dostałam od Kochanej Justynki. Link do niej znajdziecie tutaj KLIK a do pełnej recenzji tej kredki tutaj KLIK

3. Wibo Eliksir jedna z moich ukochanych pomadek w kolorze 05 którą również dostałam od Justyny. Jest to mój jeden z pierwszych kosmetyków tej firmy. Nie spodziewałam się że wibo stworzy tak wspaniałą pomadkę. Więcej (o niej tylko w innym kolorze) możecie poczytać tutaj KLIK. Apeluję do wszystkich. Jeżeli jej jeszcze nie macie pędźcie do najbliższej drogerii. Jest warta każdej złotówki a kosztuje z tego co wiem niewiele.

4. Collection 2000 czyli mój ulubieniec od wielu miesięcy. Zbieram się aby opublikować jego pełną recenzję i nigdy mi nie po drodze. Muszę w końcu wziąść się w garść. 
Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że korektor jest idealny. No może nie do końca ale jak za tak małe pieniążki mamy godny polecenia produkt. Trwały, wydajny, dobrze kryjący, nadający się praktycznie na każde zasinienie i każdą zmianę na buzi.

5. I już ostatnim ulubieńcem makijażowym jest cień z inglota w numerze 456 w wykończeniu double sparkle, który również dostałam od Justyny (większość ulubieńców jest od niej:D). Przepiękny, wielofunkcyjny cień. Jak widać na zdjęciu już dobiłam denka a i pazurem musiałam zahaczyć;/ Na szczęście nie uszkodziłam go za bardzo.

I ulubieńcy pielęgnacyjni:


1. Mydełko w płynie z avon waterfall. Dobrze myje, świetnie się pieni, jest wydajne i co najważniejsze przecudnie pachnie. Czego chcieć więcej? Niczego:D

2. Sure antyperspirant czyli nasza polska rexonka. Po wielu latach używania dove oryginal postanowiłam w końcu coś zmienić. Padło na reksonke i nie żałuję. Pięknie pachnie, dobrze chroni i nie pozostawia białych plam. Ta wersja zapachowa szczególnie przypadła mi do gustu.

3. Hydrolat oczarowy z BU. Choć firma zmieniła jego nutę zapachową i przez dłuższy czas z tego powodu go nie używałam to mimo wszystko zatęskniłam za tym produktem. Moim zdaniem nie ma nic lepszego niż przemycie zmęczonej buzi tym cudeńkiem, a i nawet zapach przestał mi już przeszkadzać. Żałuję, że nie zamówiłam go sobie teraz będąc w PL. Na następne egzemplarze będę więc musiała troszkę poczekać;/

4. Isana żel pod prysznic z proteinami mlecznymi. Bardzo rzadko zdarza mi się polubić jakiś produkt po tak krótkim czasie użytkowania. Ten żel jednak sprawił, że nie mogłam go ominąć i nie wsadzić do ulubieńców. Kupiony na promocji za 3 zł. Zapach, konsystencja, działanie są na na prawdę wysokim poziomie. Zasługuje na oddzielną notkę, która już niebawem pojawi się na moim blogu.

To już wszyscy ulubieńcy.
Jestem ciekawa jak u was poszły denka i kto w tym miesiącu zasłużył na miano ulubieńca.
Ściskam
Kokos

środa, 3 lipca 2013

Czytaj dalej » 32

Czerwcowe denko + Bloglovin.

Witajcie Kochane!!!

Koniec miesiąca to dla większości z nas podsumowanie naszych zużyć.
W tym miesiącu nie poszło mi tak dobrze jak w poprzednich. Jedną z przyczyn może być mój tygodniowy pobyt w Polsce, który do tej pory wspominam...
No cóż. Wróćmy jednak na ziemię.

Dodam tylko, że teraz możecie śledzić mnie również na Bloglovin. Link znajdziecie w prawym górnym rogu mojego bloga. Wszystkich serdecznie zapraszam.

A teraz do rzeczy:



1. Radox mydełko w płynie z mojej ukochanej serii. To już moje kolejne opakowanie i na pewno nie ostatnie.
2. Linda mydełko z mleczkiem oliwkowym z naszej kochanej biedronki. Za parę złotych mamy produkt świetnej jakości, który dodatkowo u mnie nie wysuszył dłoni. Plus za wspaniały zapach. 


3. Palmolive żel pod prysznic z bergamotka i verbeną. Orzeźwiający, dobrze oczyszczał. 
Czy wrócę do niego? Na dzień dzisiejszy raczej nie. Moje zapasy nie pozwalają na kolejne żelowe zakupy:)
4. L'occitane żel pod prysznic z zieloną herbatą. Miałam zrobić jego pełną recenzję ale po zużyciu tego małego opakowania w przyszłości skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie bo żel jest po prostu świetny pod każdym względem.
5. Isana olejek pod prysznic. Zwykły przeciętniak. Niestety w moim przypadku lepiej sprawuje się olejek z nivei. Do tej wersji raczej nie wrócę.


6. Tutaj na zdjęciu widać jedynie peeling, ponieważ większość próbek wylądowała w koszu. 
7. Joanna Naturia sól do kąpieli, którą zużyłam w celu kąpieli stóp. Bardzo fajny produkt a w zapasie mam jeszcze jej lawendową wersję.


8. Simple mydełko antybakteryjne. Zwykłe mydełko nie wyróżniające się niczym szczególnym. Najważniejsze, że nie podrażniało. W zapasie kolejne 2:)
9. Estee Lauder myjąca pianka do twarzy. Jej pełno recenzję znajdziecie tutaj KLIK.
10. Nivea tusz do rzęs wydłużający. Bardzo lubię tusze tej firmy. Ten sprawdził się równie dobrze. Już niebawem planuję jego obszerniejszą recenzję. Będąc teraz w Polsce kupiłam kolejny tusz. Gorąco wszystkim polecam.
11. Estee Lauder Krem pod oczy mała próbka. Nie wykończyłam go do końca. Po paru użyciach nie byłam w stanie więcej go używać. Oczy piekły, łzawiły. Nie polecam.
12. Nivea Long Repair. Tą odżywkę chyba nie trzeba przedstawiać. To już mojej niezliczone opakowanie. Jest po prostu świetna.


13. CK in 2 u. Jedne z moich ukochanych perfum. Projekt denko wprowadziłam również w moich perfumach. Wykańczam wszystkie swoje resztki. Ten zapach jest niezwykle kobiecy i taki mój. Moja siostra również go uwielbia. Bardzo często można go dostać w promocji w rossmanie.

Dobrnęłam do końca. 
Kochane.
Uciekam do pracy a Wam życzę udanego poniedziałkowego wieczoru.
Ściskam
Kokos

poniedziałek, 1 lipca 2013

Czytaj dalej » 19