wtorek, 8 września 2015

L'oreal Lash Architect 4 D

Witajcie Kochani!!!

Jak wiecie lub nie, od kilku dobrych lat (w zasadzie odkąd zaczęłam się w ogóle malować) byłam i nadal jestem wielką fanką tuszu z Max Factor 2000 Calorie. 
Tusze z firmy L'oreal również cieszą się ogromną popularnością. Chcąc sprawdzić o co tyle szumy kupiłam Lash Architect 4 D.


Opakowanie tuszu jest "kosmiczne" ale też eleganckie;)
Szczoteczka tradycyjna, wygięta jest odrobinę. Włoski są gęsto rozstawione ale na szczęście nie "kują" powiek podczas malowania.

Swój egzemplarz posiadam w odcieniu brązowym. Na oczach wygląda bardzo naturalnie i do dziennych, delikatnych makijażu będzie w sam raz.





Jak zapewnia nas producent: 

Laboratoria L`Oreal Paris wprowadziły do formuły tuszu technologię długich włókien `relief 4D`. Wyjątkowo miękkie i niewykrywalne, włókna te stanowią materiał do rzęs. Twoje rzęsy w 4D są fenomenalnie wydłużone, podkręcone. Twoje spojrzenie jest zaznaczona we wszystkich kierunkach.
Szczoteczka Architekt 4D została specjalnie zaprojektowany, aby nadawała efekt sztucznych rzęs, bez ich obciążenia. W swojej finezji i plandeka ergonomiczny, ułatwia stosowanie włókien na rzęsy, włącznie z najmniejszymi rzęsami kącika oka. Umieszczone w regularnych odstępach szczeciny pozwalają na równomierne rozmieszczenie włókien i uzyskanie wspaniałego efektu,bez grudek.

Jak możecie zobaczyć na zdjęciach, po odkręceniu, maskara od razu miała dość gęstą konsystencję. Z reguły jest tak, że tusze są bardziej wodniste i trzeba dać im tydzień lub dwa na to aby bardziej zgęstniały i dawały lepsze rezultaty podczas malowania.
W tym przypadku od razu mieliśmy "gotową" formułę, która tak nawiasem mówiąc była całkiem ok. Szczoteczka też świetnie rozdzielała rzęsy.
Dzięki dość długiej i precyzyjnej szczoteczce można było dokładnie pokryć każdą rzęskę, nawet te najkrótsze.
Producent wprowadził do maskary formułę długich włókien. Na szczoteczce po dokładniejszym przyglądnięciu się faktycznie są one widoczne, jednak na rzęsach już nie.
Czy dawała efekt sztucznych rzęs? 
Hmm... moje rzęsy z natury są dość długie, ale dzięki tej maskarze faktycznie stawały się jeszcze dłuższe. Z podkręceniem niestety bym nie przesadzała. Owszem, delikatnie je podkręcała ale nie był to efekt jaki możemy uzyskać zalotką. 
Jedna warstwa nie dawała dużej objętości ale już 2 spokojnie te rzęsy pogrubiały. Niestety kiedy nałożyliśmy już trzecią warstwę, efekt nie przypominał sztucznych rzęs.
W komentarzach dziewczyny bardzo narzekały na nią pod względem, że bardzo się osypuje i lubi się odbijać tworząc efekt "pandy". Przyznam szczerze, że ja nie miałam problemu ani z jednym ani z drugim.
Podczas demakijażu, łatwo dawała się usunąć.
Wydajność standardowa. Ja z reguły staram się wymieniać tusze co 3-4 miesiące ze względu na bardzo wrażliwe oczy.



Tusze L'oreala nie należą do najtańszych i za Lash Architect 4 D musimy zapłacić około 60 zł. Często jednak są różnego rodzaju promocje i to właśnie wtedy polecam skusić się na te maskary.
Pojemność 12 ml, ważna 6 miesięcy od otwarcia. Ogólnodostępna.

Ogólnie tusz ujmując jest na tak i nie mam mu nic do zarzucenia. W przyszłości mam do testowania inne tusze z L'oreal więc do tego póki co nie powrócę.

A jakie są Wasze ulubione tusze do rzęs?

Ściskam
Justyna

19 komentarzy:

  1. Kiedyś nie wyobrażałam sobie dnia bez Max Factor 2000 Calorie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również. Teraz po tylu latach zaczęłam zauważyć że na rynku jest wiele innych tuszy i Max Factor nie jest jedyny.
      Obecnie testuje tusze z L'oreal i choć są troszkę droższe to i równie dobre co Max Factor;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci że mam 2000 kalorii ale jakąś fanką nie jestem dla mnie jest bardzo przeciętny za to z Loreala So couture jest rewelacja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jestem jego wielka fanką i chyba będę już zawsze;) So Couture czeka już na swoją recenzję;)

      Usuń
  4. Osobiście - zdecydowanie bardziej wolę szczoteczki silikonowe - niż te tradycyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powoli zaczynam przyzwyczajać się do sylikonowych szczoteczek:)

      Usuń
  5. Miałam kiedyś tą maskarę i strasznie odbijała mi się na górnej powiece..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam wiele negatywnych opinii na jej temat właśnie że się odbija. Na na szczęście nie miałam z nią takiego problemu:)

      Usuń
  6. Takie szczoteczki okropnie sklejają moje rzęsy, zdecydowanie wolę te silikonowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja powoli zaczynam się zaprzyjaźniać z silikonowymi szczoteczkami:)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Chodzi ci zapewne o wersję zieloną Feline?:D
      Tak mam i testuję od 3 tygodni. Podobnie jak z większością tuszy z serii Volume Million trzeba było odczekać 1-1.5 tygodnia i teraz spisuje się już ok choć nadal jakoś ta wyprofilowana szczoteczka mi nie "leży". Może to tylko kwestia wprawy. Po testuję i zobaczę:D

      Usuń
  8. Z Loreal miałam dawno temu, jeszcze w szkole taki podwójny tusz. Teraz nie mam ulubionego tuszu, ani nawet rodzaju szczoteczki. Ważne żeby tusz nie odbijał się i nie kruszył :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba jeszcze nie miałam żadnego tuszu tej firmy :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój pierwszy tusz L'oreala czeka sobie grzecznie w zapasach. Aż nie mogę uwierzyć, że do tej pory nie miałam ani jednego tuszu tej marki :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Tez mam wrażliwe oczy i większość maskar powoduje u mnie łzawienie. :)

    OdpowiedzUsuń