Serdecznie zapraszam...
Wrzosy.
To tak na prawdę ulubieńcy ostatnich bardziej tygodni niż miesięcy gdyż sezon na nie dopiero się rozpoczyna a mi nieodłącznie kojarzą się z nadchodzącą wielkimi krokami jesienią.
Mój ogródek jest maleńki ale zawsze staram się mieć w nim porządek i jakieś sezonowe kwiaty. Jesieni nie wyobrażam sobie bez wrzosów. Cieszą oko zarówno samym wyglądem jak i kolorami. Na zdjęciach powyżej widzicie moje najnowsze zdobycze z Lidla (tam najczęściej kupuję wszelkiego rodzaju kwiaty). Inne kolory również znajdziecie u mnie w doniczkach:)
Angielska jesień (tak jak zresztą pozostałe pory roku:() jest szara i bura i bardzo rzadko możemy cieszyć się słońcem i brakiem deszczu dlatego też takie kolorowe akcenty w ogrodzie zawsze są mile widziane:)
Jestem wielką fanką Tess Gerritsen i jeżeli śledzicie mnie na Instagramie mogliście zobaczyć moją kolekcję jej książek. Dla mnie jest numerem jeden i Stephen King poszedł w "odstawkę".
Będąc 2 lata temu w Polsce w Biedronce natknęłam się na książkę Jonathana Nashaw o intrygującym tytule: "Dziewczyny, których pożądał". Pomyślałam cóż za tytuł, ale opis na odwrocie i zawrotna cena 10 zł skusiły mnie do zakupu. Po przylocie do Anglii książka długo leżała na półce i czekała na "swoją kolej". Kiedy jednak zaczęłam ją czytać przepadłam bez reszty. Przeczytałam ją w niecałe 2 dni. Książka obiegła też już wielu moich znajomych i każdy potwierdza moje zdanie: "Jest świetna!!!". Fani kryminałów na pewno będą zadowoleni.
Autor dotąd mi nieznany świetnie opisuję w książce psychikę mordercy.
Krótki opis: (opis pochodzi ze strony lubimyczytac.pl)
Agent FBI Pender od jedenastu lat zmaga się ze swoim Nemezis – bezowocnie prowadzonym dochodzeniem w sprawie serii morderstw. Od jedenastu lat patrzy bezsilnie na kolejne zabójstwa, od jedenastu lat prześladują go wspomnienia miejsc zbrodni i ciał ofiar, które łączy jedynie kolor włosów – truskawkowy blond. Przez jedenaście lat bestia w ludzkim ciele pozostaje nieuchwytna, kontynuując swoje dzieło.
Do czasu...
W wyniku rutynowej kontroli drogówki zatrzymany zostaje Ulysses Christopher Maxwell. Lub coś, co się za niego podaje.
W podróży towarzyszą mu jedynie rozpłatane niedawno zwłoki młodej kobiety o włosach w ukochanym przez mordercę kolorze. Według dr Irene Cogan, biegłego psychiatry sądowego, aresztowany cierpi na zaburzenie dysocjacyjne osobowości. Max, Christopher, Kinch, Lyssy, Alicia – wszyscy oni zamieszkują mózg Ulyssesa, nawzajem o sobie nie wiedząc, zmieniając jego świadomość niczym karty w kolejnym rozdaniu upiornego pokera. Przynajmniej jedno z nich jest odpowiedzialne za jego zbrodnie. Irene staje się zakładniczką dewianta, kiedy dokonuje on spektakularnej ucieczki z policyjnego aresztu. Usiłując odwlec nieuniknione, godzi się na skomplikowaną i perwersyjną grę o życie ze zmieniającymi się osobowościami szaleńca. Tymczasem agent Pender rozpoczyna wyścig z czasem, by ją odnaleźć i zakończyć koszmar trawiący jego życie od lat.
Długo się nie zastanawiałam i zakupiłam kolejną książkę Jonathana "Lęk pierwotny" i jestem pod tak samo dużym wrażeniem co pierwszej. Kończę ją już prawie i sama nie znam zakończenia:D
Jego książki niestety są dość trudne do dostania i osobiście musiałam zamawiać "Lęk pierwotny" on-line gdyż pytając o tego autora w kilku księgarniach panie tam pracujące dziwnie na mnie patrzyły o_O nie wiedząc o co mi w ogóle chodzi.
Polecam serdecznie. Uwierzcie mi na słowo a nie będziecie żałować zakupu.
Kolejnym ulubieńcem niekosmetycznym jest moja ukochana stara filiżanka przytargana z Polski. Kupiłam ją w malutkim sklepie u mnie w miasteczku i nie wyobrażam sobie codziennej, porannej kawy bez niej. Wiem że może to głupio brzmieć ale podejrzewam że i Wy macie swoje ulubione kubki, filiżanki czy też szklanki i mimo iż szafka z kubkami się nie domyka codziennie rano sięgam tylko i wyłącznie po nią.
Ma idealny kształt i wielkość a poranna kawa smakuje mi jeszcze bardziej.
Jesień to dla większości z nas czas kiedy wyciągamy swoje świeczki i kominki i otulamy się pięknymi zapachami i ciepłem jakie dają.
Otóż u mnie świece palone są cały rok i nie przeszkadza mi że np. świeci słońce.
Woodland Wick to firma oferująca świece z naturalnymi drewnianymi knotami, które podczas palenia imitują palące się w kominku drewno czyli "strzelają". Oczywiście nie jest to efekt jak pokaźnego kominka, raczej delikatne "pyrkotanie" ale mi to w zupełności wystarcza. Firma ta do złudzenia przypomina mi Woodwick tylko że jest o wiele tańsza. Nawet kształty słoi mają podobne i kiedyś w przyszłości na pewno pokażę Wam moją skromną kolekcję tych świec bo na prawdę warto.
A dziś chciałam w szczególności polecić Wam zapach Cool Linen, który jest niesamowity i fanki świeżych zapachów typu niebieski Lenor będą zachwycone. Zapach delikatny a zarazem bardzo wyczuwalny w pomieszczeniach (nie polecałabym osobom które mają migreny lub są nadwrażliwe na zapachy gdyż nadmiar tej świecy może delikatnie podduszać). Pali się długo i wypala się do samego końca (to już moje 2 lub 3 opakowanie).
Pięknie też się prezentuje i jest super pomysłem na prezent. Jak moi znajomi nie wiedzą co mi kupić zawsze podsuwam im pomysł na właśnie te świece. Wybór zarówno kształtów jak i zapachów jest ogromny. W ofercie firmy znajdziemy m.in takie zapachy jak: owoce lasu, cynamon, wanilia jak i coś bardziej świeżego lub kwiatowego np. lilia. Są również zestawienia 3 zapachów i w miarę palenia mamy kombinację zapachową.
Możemy je kupić w sklepach B&M w UK a ceny zaczynają się już od Ł4 za sztukę tak więc myślę że cena jest adekwatna do jakości.
Kończąc moich ulubieńców jestem ciekawa czy i Wy macie swoich niekosmetycznych ulubieńców? Jeśli tak koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.
Ściskam
Justyna
Świece mogłabym przytulić, filiżanki ulubionej nie mam ale za to kubek który ma pojemność 1L i piję w nim herbatę:P
OdpowiedzUsuńHa ha mój narzeczony ma taki 1 L kubek. Wygląda komicznie kiedy z niego pije ale za to jak oryginalnie...:D
UsuńKsiążki zdecydowanie dla mnie i bardzo chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńGorąco polecam są świetne:)
UsuńRewelacyjni ulubiency ♥ Bardzo oryginalnie ;)
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się filiżanka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuńpiękna filiżanka:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńFiliżanka jest urocza :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kuszą świece Woodland Wick, podoba mi się idea z nietypowymi knotami. Filiżanka jest przeurocza i idealna na jesień, w niej kawa musi smakować wyśmienicie. Wrzosów jeszcze u siebie nie zasadziłam, ale pewnie na dniach to zrobię. Pelargonie już zdecydowanie najlepsze dni mają za sobą ;)
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku niestety pelargonii nie było. Ogród zdominowały pomidory które w tym roku niestety nie obrodziły:(
UsuńNie wiem jak inne tego typu świece ale mam wrażenie że te z Woodland Wick palą się o wiele dłużej niż z tradycyjnym knotem.
Nie Ie widzialam ww w takim opakowaniu, a chetnie bym kupila, ale inny zapach. Ja sie kocham w lodeczkach ww
OdpowiedzUsuńTo nie są oryginalne WoodWick tylko tańsze odpowiedniki:)
UsuńTa filiżanka jest piękna ;) Sama mam ulubiony kubek :) i najchętniej sięgam właśnie po niego - nie lubię gdy ktoś inny go używa :D
OdpowiedzUsuńTo prawda. Filiżanka jest tylko i wyłącznie MOJA:D
UsuńUwielbiam jesienne długie wieczory :) Piękna filiżanka. CHętnie sięgnę po wspomniane przez Ciebie pozycje książkowe. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko osobiście jestem wielką fanką gorąca i lata ale jesienne wieczory z dobrą książką też są jak najbardziej ok:)
UsuńTeż uwielbiam Tess (mam nawet autograf!) :) Muszę przeczytać coś tego autora :)
OdpowiedzUsuńAutograf!!! Ale zazdroszczę:D
UsuńPrzepiękna filiżanka :) Wrzosy tę uwielbiam. Niby takie zwyczajne, ale mają w sobie niepowtarzalny urok :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością dołączam do grona obserwatorów :)
Dziękuję za pozostanie ze mną.
UsuńWrzosy dla mnie są oznaką nadchodzącej jesieni. Pięknie wyglądają i są łatwe w pielęgnacji:)
Mi też spodobała się filiżanka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńMuszę sprawdzić książki ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie:D
UsuńKocham wrzosy, a książki nie miałam okazji czytać :P
OdpowiedzUsuńWrzosy nieodłącznie kojarzą mi się z nadchodzącą jesienią:)
UsuńMam swoją ulubioną filiżankę, kawa najlepiej smakuje z niej :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Śmiesznie to brzmi ale fakty mówią za siebie:)
UsuńLAWENDA - uwielbiam ją :)
OdpowiedzUsuńTo wrzosy nie lawenda:)
UsuńWrzosy! Pięknie Ci rosną
OdpowiedzUsuńNietypowi ulubieńcy
OdpowiedzUsuń