Dlatego dziś zebrałam garstkę kosmetyków pielęgnacyjnych (na temat kolorówki chciałabym zrobić oddzielny post) i wszystkich serdecznie zapraszam.
Zaczniemy od produktów pod prysznicowych:
Nikogo chyba nie zdziwi ten widok. Tak. Soap & Glory Scrub'em and Leave'em. Jako wielka fanka peelingów nie mogłam nie wspomnieć i o nim. Nadal używam i uwielbiam z dwóch przyczyn. Po pierwsze jest to na prawdę super zdzierak (czyli coś co uwielbiam), świetnie też pielęgnuje, nie podrażnia, i nie pozostawia sztucznej okleiny na skórze, a po drugie tutaj w UK, wierzcie lub nie bardzo ciężko jest dostać dobry peeling, który dobrze ściera, ma w miarę nie chemiczny skład i przede wszystkim nie kosztuje miliona monet. A ten taki jest.
Serdecznie polecam.
Jak już złuszczyłyśmy swoje ciało to teraz je umyjmy.
Cóż tu dużo pisać o żelu pod prysznic? Żel ma po prostu myć, nie wysuszać i dobrze by było gdyby też ładnie pachniał. I ten taki właśnie jest Palmolive Naturals. To już moje 4 lub nawet 5 opakowanie (przyznam szczerze że nie jestem w stanie już ich zliczyć) i na pewno nie ostatnie. Jest to tak na prawdę płyn do kąpieli ale przecież nikt nie napisał że nie można go używać jako zwykłego żelu tym bardziej jak tej wanny się nie posiada. Prawda? ;)
Za zapachem migdałów nie przepadam a w tym płynie zawarty jest olejek właśnie z tych orzechów. Mi to jednak nie przeszkadza gdyż płyn jest fenomenalny. Gęsty, kremowy, nie wysusza, wydajny i oczywiście wspaniale pachnący. Do tego tani i łatwo dostępny. Czego chcieć więcej.
Jak wiecie (lub nie) od kilku miesięcy zmieniłam całkowicie swoje odżywianie, styl życia i zaczęłam też bardziej dbać o siebie (ćwiczenia) a co za tym idzie chciałam pomóc swojej skórze aby po stracie znacznej ilości kilogramów (na chwilę obecną to już ponad 20 kg i walczę dalej) była bardziej jędrna, sprężysta i nie "zwisała". Dlatego też zaczęłam REGULARNIE nawilżać swoje ciało i wsmarowywać w nie balsamy/kremy/masła i wszystko to co ją nawilży przede wszystkim. Tym razem sięgnęłam po balsam z Nacomi Bio Anti Cellulite z olejkiej z macadami i kokosowym. Mimo swojej wagi nigdy nie miałam problemów z cellulitem (i mam nadzieję że tak zostanie). Na zdjęciu powyżej widzicie go "do góry nogami" gdyż tak łatwiej jest mi go wydostać z opakowania. Gdy balsam tak stoi, łatwo ścieka na dno, a sama butelka jest miękka i bez problemu możemy go aplikować a w późniejszym czasie zużyć do ostatniej kropli.
Balsam mimo iż pachnie bardzo przeciętnie świetnie nawilża, szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustego filmu. Czuć go na skórze owszem ale to jest przyjemna warstwa nawilżenia a nie sztuczna parafina. Skład na 5, cena również a i z dostępność też niczego sobie. Marka Nacomi po raz kolejny zachwyciła mnie swoim produktem.
W dni kiedy przychodziłam tak umordowana z pracy że myślałam tylko o ciepłym łóżku, zaraz po prysznicu na jeszcze wilgotne ciało nakładałam oliwkę pielęgnacyjną Hipp a następnie delikatnie osuszałam ciało ręcznikiem. Zbawienie w szybkości aplikacji, naturalna, delikatna powłoczka i kojący dzidziusiowy zapach, który "kołysał mnie do snu". Wiem że może to brzmieć głupio ale zapach tej oliwki na prawdę mnie wyciszał i pomagał zasnąć. Co tu więcej pisać. Jest świetna i przy najbliższej wizycie w PL zrobię sobie zapas mojego "eliksiru" do ciała:D
W dziedzinie włosów królował bezapelacyjnie olejek na końcówki Moroccanoil. Jest przeznaczony do każdego rodzaju włosów i nie zawiera alkoholu. Skład do najlepszych nie należy ale w tym przypadku przymykam oko gdyż działanie wynagradza wszystko.
Po umyciu włosów szamponem i po nałożeniu i spłukaniu odżywki osuszałam delikatnie włosy ręcznikiem a następnie dwie pompki tego olejku rozgrzewałam w dłoniach i wgniatałam w końcówki. Resztę olejku nakładałam na pozostałą partię włosów omijając jednak nasadę. Sam olejek mimo tego iż jest bardzo gęsty dosłownie wpijał się we włosy. Nie tłuści, nie obciąża a ułatwia rozczesywanie i pięknie włosy nabłyszcza. Zapach nie utrzymuje się długo. W ciągu dnia włosy się nie puszą i są "zdyscyplinowane".
Jedyną jego wadą może być cena. 30Ł za 100 ml to jednak sporo. Pocieszeniem może być jego ogromna wydajność.
Coś dla leniuszków i osób które nie mają zbyt wiele czasu na demakijaż. Bioderma Atoderm ultra nawilżający olejek do ciała dla bardzo suchej i wrażliwej skóry to produkt świetnie nadający się właśnie do usunięcia makijażu. Ten patent aby używać go właśnie w tym celu usłyszałam kiedyś na Youtube oglądając jakiś filmik. I to był strzał w 10.
Do demakijażu twarzy po całym dniu przywiązuję ogromną wagę ale podobnie jak pewnie niektóre z Was też mam cięższe dni i nie mam ochoty na kilkunastominutowe ślęczenie przed lustrem w łazience. Z pomocą przychodzi właśnie ten olejek.
Świetnie rozpuszcza makijaż twarzy (a i z oczami świetnie sobie radzi nie podrażniając ich i nie szczypiąc). Dzięki zawartości emulgatorów łączy się z wodą i łatwo się zmywa nie pozostawiając tłustej warstwy. Pięknie, delikatnie pachnie i jest mega wydajny. Jedna pompka i makijaż zmyty. Posiadam mniejszą pojemność 200 ml ale widziałam nawet litrowe w bardziej korzystnej cenie (1L około 45 zł).
Do ciała również kilka razy go stosowałam i myślę że osoby borykające się z nadwrażliwą skórą (lub innymi problemami skórnymi) będą z niego zadowolone.
Moje małe odkrycie 2017 roku zostanie ze mną na pewno na dłużej.
Maseczką którą ostatnio bardzo sobie upodobałam jest maseczka Antipodes Aura z miodem manuka. W dni kiedy moja mieszana/tłusta skóra "szalała" i była niesamowicie przesuszona (szczególnie na nosie i na policzkach) używałam właśnie jej.
Producent zaleca nam nałożenie jej i przytrzymanie na około 15-20 min a następnie zmyć ciepłą wodą. Ja maskę trzymałam niekiedy i 1h (praktycznie do wchłonięcia). Zapach ma bardzo specyficzny i nie każdemu może on odpowiadać za to działanie na medal. Koi niesamowicie, nawilża a po jej zmyciu skóra jest widocznie odżywiona, nawilżona, miękka, gładka i rozjaśniona. Same plusy.
Myślę że z jej właściwości skorzystają posiadaczki każdego rodzaju skóry.
Coola Mineral Suncreen SPF 30 dawał mi matowe wykończenie na buzi i ochronę przeciwsłoneczną o której staram się nie zapominać. Filtr polecała Aga na swoim kanale a że mamy bardzo podobne typy skóry wiele rzeczy które ona poleca sprawdza się też i u mnie. Zaryzykowałam, kupiłam i jestem bardzo zadowolona.
Filtr jest w formie delikatnego musu i na szczęście nie pachnie ogórkiem (tego chyba bym nie zniosła). Robi swoją robotę czyli chroni przed słońcem. Na twarzy czujemy go przez kilka pierwszych chwil. Po wchłonięciu faktycznie daje matowe wykończenie, co jest dla mnie niezmiernie ważne, nie bieli buzi i nie jest "ciężki" (tak jak np. filtry Dr G, które tak jakoś dziwnie "osadzają" się na buzi że mam wrażenie jakby ktoś nałożył mi na buzię kilku kilogramową maskę:/) Nie zapycha i świetnie nadaje się również pod makijaż. Firma Coola ma w swojej ofercie jeszcze wiele innych ciekawych kosmetyków przeciwsłonecznych m.in ten sam filtr z dodatkiem pigmentu oraz kremy dla sportowców. Jestem ich bardzo ciekawa i myślę że jak zużyję tę tubkę dokupię kolejną.
I na koniec zostawiłam sobie mojego bubla.
Od jakiegoś czasu bardzo chciałam wypróbować naturalne antyperspiranty. Moje pierwsze kroki skierowałam do słynnego Schmidt's który okazał się u moim przypadku wielką klapą.
Nie zniechęciłam się jednak i tym razem skusiłam się na dezodorant marki Jason który miał być łagodzący. Forma sztyftu od razu mi się spodobała i...to by było na tyle.
Dezodorant zawiera w sobie łagodzący aloes. Zapach sam w sobie bardzo neutralny, powiedziałabym nawet że przyjemny. Aplikacja w formie sztyftu ułatwiona.
Z plusów to by było na tyle:(
Po aplikacji pacha tak się klei że szok. Dodatkowo ten sztyft tak się jakoś marze pod pachą że wygląda to jakbym nałożyła sobie kisiel o_O
O ile w opakowaniu zapach był przyjemny tak w połączeniu z moją skórą stawał się tak nieprzyjemny że przy każdym ruchu czułam ogromny dyskomfort. Po ubraniu się koszulka przyklejała się mi do pachy.
Pomyślałam sobie że to pierwsza aplikacja, może za dużo nałożyłam, może za mało czasu odczekałam przed ubraniem się. Jednak kolejne aplikacje tylko potwierdziły moje pierwsze wrażenia.
Używałam go również podczas wzmożonego wysiłku fizycznego i zamiast maskować nieprzyjemny zapach niestety tylko go potęgował.
Nie wiem co mam z nim zrobić? Powędruje do kosza! Jak najdalej ode mnie!
Gdybyście miały do polecenia jakiś dobry naturalny antyperspirant/dezodorant bardzo chętnie poznam Waszych faworytów.
Ulubieńcy podsumowani:D
Jestem ciekawa jakie kosmetyki u Was ostatnio zdobyły miano ulubieńców?
Jeżeli używałyście któryś z moich dajcie znać jak u Was się sprawdzili.
Ściskam
Justyna
Kocham ten olejek zwłaszcza wersje do wlosow blond :) Oliwke hipp uwielbiam takze :)
OdpowiedzUsuńHa nawet nie wiedziałam że jest wersja do włosów blond. Bardzo Ci dziękuję za tę informację. Jak ten wykończę może skuszę się na tą wersję:)
UsuńOliwkę hipp zamierzam przetestować na sobie, bo jestem balsamowym leniuszkiem, więc mam nadzieję,że się sprawdzi do szybkiego nawilżania :)
OdpowiedzUsuńGorąco Ci ją polecam. Ja za niedługo lecę do PL i na pewno zrobię sobie jej mały zapas:)
UsuńGratuluję sukcesów w walce z kg :) Też lubię tą oliwkę :) Zainteresowała mnie maseczka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana:) Walczę cały czas i mam nadzieję że w przyszłości będę mogła pochwalić się kolejnymi sukcesami.
UsuńOliwka jest na prawdę super i bardzo gorąco ją polecam:)
Z Twoich kosmetyków jeszcze nic nie miałam okazji używać, ale produkt Biodermy teraz będę miała okazję przetestować to na pewno podzielę się opinią
OdpowiedzUsuńObserwuję i Pozdrawiam :)
Czekam więc jak u Ciebie się sprawdzi:)
UsuńDziękuję że zostajesz ze mną na dłużej:)
mam ochotę na Moroccanoil od dawna:)
OdpowiedzUsuńTe olejki występują jeszcze w mniejszych pojemnościach więc na początek proponuję sięgnąć po tą mniejszą żebyś mogła sobie przetestować:)
Usuńtak, na pewno tak zrobię:)
UsuńOliwkę pielęgnacyjną chyba zakupię :)
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńO ten olejek uzywany do demakijażu mnie mocno zaintrygował :)
OdpowiedzUsuńJest świetny zarówno do demakijażu jak i mycia ciała.
UsuńW tym sezonie używałam dla dzieci kremu Coola SPF 50+, ponoć są świetne i ten zapach ;)
OdpowiedzUsuńMiałam też olejek Biodermy i używałam do mycia twarzy, również dobrze go wspominam.
Ja mam w planach kupić SPF 50 na najbliższy sezon. Tutaj w UK słońca jest tak mało że myślę że 30 w zupełności mi wystarczy.
Usuńniektóre produkty kojarzę ale tylko z blogów natomiast sama nie miałam nic, jako fanka peelingów pewnie ten twój wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPeeling jest na prawdę świetny. Dodam jednak że jest na bazie soli morskiej więc skóry delikatne/wrażliwe muszą uważać.
Usuńmaseczka z Antipodes Aura brzmi wyśmienicie. Z chęcią bym ja widziala u siebie 😀
OdpowiedzUsuńWiem że uwielbiasz testować (od dawna obserwuję cię na insta) i myślę że i ta maska świetnie by się u Ciebie sprawdziła:D
UsuńNie znam nic z tej gromadki, ale żel/płyn palmolive chętnie bym wypróbowała. Teraz zimniejszą porą zauważyłam, że dużo chętniej sięgam po kremowe konsystencje ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz że ja też. W letnie miesiące sięgam po wszystko natomiast w zimniejsze lubię otulać się czymś bardziej kremowym:)
UsuńJa również nawilżam swoje ciało za pomocą oliwki dla dzieci :) świetny sposób a do tego skóra po takim zabiegu jest niesamowita :D
OdpowiedzUsuńTo prawda. A w szczególności ta oliwka z Hipp jest dla mnie niezastąpiona.
UsuńZaciekawiła mnie maska Antipodes :D
OdpowiedzUsuńJest na prawdę świetna i super nawilża więc gorąco polecam:)
UsuńWow! Super, że udało Ci się już tyle osiągnąć - 20kg to na prawdę dużo! Co do balsamu Nacomi to szkoda, że pachnie przeciętnie - liczyłam, że będzie to piękny zapach kokosu.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Walka z kilogramami jest bardzo ciężka ale mimo przeciwności jestem z siebie bardzo dumna i mam nadzieję że w przyszłości będę mogła pochwalić się jeszcze większymi osiągnięciami:)
UsuńNacomi niestety kokosem nie pachnie nad czym ubolewam ale działanie ma na 5 z plusem więc i na zapach przymykam oko.
u mnie Palmolive też litrami schodzi, cała rodzina go używa :) zaciekawiłaś mnie tym olejek z Biodermy, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńDorwałam go w Boots na jakiejś promocji ale w Polsce w aptekach internetowych można dostać o wiele większe pojemności za okazyjne ceny.
UsuńOsobiscie nie poznalam sie z zadnym z Twoich ulubiencow.
OdpowiedzUsuńA szkoda bo warto i serdecznie Ci ich polecam:)
UsuńŻadnego z nich nie miałam. Najbardziej zaciekawił mnie Coola Mineral Suncreen SPF 30.
OdpowiedzUsuńDla cer tłustych będzie dobry gdyż nie "osiada" na buzi i nie daje uczucia oblepienia:)
UsuńOd dawna stosuję olejek Bioderma i zwykle myłam nim ciało, ale kiedyś też wyczytałam w internecie, że super zmywa się nim makijaż i bardzo spodobał mi się ten patent! :D Zamawiam go w aptece Melissa, bo zapisana jestem do newslettera i jestem na bieżąco z promocjami, a na markę Bioderma często są :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie apteki. Bardzo chętnie zapoznam się z ich asortymentem:)
UsuńNie ma za co :) ja na początku sceptycznie podchodziłam do zamawiania leków i kosmetyków przez internet, ale teraz się przekonałam, że melissa zawsze dobrze realizuje zamówienia i dba o swoje produkty
UsuńMiałam kiedyś ten żel Palmolive.
OdpowiedzUsuńBardzo ma ładny zapach i dobrze myje.
Zapach wygrywa:D
UsuńTeż lubię żele Palmolive, ale coraz częściej dochodzę do wniosku, że mają zawyżone ceny :/ Zamiast jednego Palmolive mam kilka Balea:)
OdpowiedzUsuń