Witajcie Kochani!!!
Wracam po dłuższej nieobecności i od razu zabieram się za pracę. Narobiłam sobie troszkę zaległości w blogowaniu i w czytaniu Waszych wpisów, tak więc tyle zbędnego gadania.
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję peelingu, który zakupiłam "całkiem przypadkowo" i od razu zabrałam się za jego testowanie. Z tej samej firmy mam jeszcze jeden peeling, który na dzień dzisiejszy czeka na swoją kolej.
Opakowanie:
Opakowanie to tradycyjna, miękka tubka. Jak widać nie jest ona przezroczysta więc niestety nie będziemy mogły zobaczyć ile produktu jeszcze nam zostało. Na kartonowym opakowaniu znajdziemy wszystkie niezbędne informacje dotyczące produktu.
Zapach/konsystencja:
Zapach niestety bardzo sztuczny/chemiczny. Czuć w nim coś a'la zapach cytrusów jednak bardzo sztuczny, przez co już na wstępie odejmuje mu jeden punkt.
Konsystencja "piankowa" wcale taką nie jest. Moim zdaniem to po prostu gęstszy, biały krem, który z pianką niestety nic wspólnego nie ma.
Kilka słów od producenta oraz sposób aplikacji:
Moja opinia:
Tak jak wiecie (lub nie) moja skóra ostatnimi czasami nie za dobrze wygląda (pękające naczynka na policzkach i w okolicach nosa) więc i peelingi mechaniczne nie były wskazane. Skórę jednak raz na jakiś czas trzeba "lepiej" oczyścić. Peelingi enzymatyczne są fajne jednak ja mimo wszystko wolę czuć to lekkie "drapanie", które czujemy podczas peelingu mechanicznego.
Firmę znam słabo ale słyszałam o niej wiele dobrego tak więc peelingowi postawiłam wysoką poprzeczkę.
Używam go zgodnie z zaleceniem producenta 2 razy w tygodniu. Drobinki ścierające są delikatne i średnio ostre więc częstsze stosowanie nie powinno narobić nam większych szkód. Mi zdarzyło się go używać co 2-3 dzień i nie wystąpiły żadne efekty uboczne.
Dzięki swojej gęstej konsystencji ładnie rozprowadza się na buzi i nie spływa z dłoni. Wystarczy niewielka ilość aby dobrze buzię oczyścić. Skóra po zastosowaniu jest gładka i miła w dotyku. Nie jest jednak podrażniona ani ściągnięta. Trzeba jednak uważać na oczy (jak w każdym przypadku) ponieważ dostanie się produktu do oczu grozi podrażnieniem i potokiem łez. Coś o tym wiem;)
Peeling nie zostawia tłustej warstwy ani nic z podobnych rzeczy.
Przyznam szczerze, że na składach za bardzo się nie znam jednak po opisie producenta możemy się dowiedzieć, że w składzie znajduje się mnóstwo dobroczynnych składników które mają nam pomóc w walce o ładną buzię.
Produkt dzięki swojej konsystencji jest bardzo wydajny. Posiada Certyfikat EcoCert i nie jest testowany na zwierzętach.
Czy mogę coś mu zarzucić? Przede wszystkim zapach. On faktycznie miły nie jest (jak dla mnie) jednak nie pozostaje na buzi długo. Poza tym dla mnie jest to dobry - przeciętny scrub do twarzy. Niczym szczególnym się nie wyróżnia i osobiście w przyszłości wątpię żebym do niego wróciła, tym bardziej, że w kolejce czeka jego "brat/siostra":) Dodatkowo natura blogerki podpowiada mi żebym przetestowała coś nowego;)
Skład:
Dodatkowe dane o produkcie:
Cena: za swój egzemplarz zapłaciłam 4.99 f w TK Maxx, cena regularna to około 8-10 funtów
Dostępność: TK Maxx, sklepy stacjonarne i internetowe mające w ofercie produkty Melvita
Data przydatności: 6 miesięcy od otwarcia
Pojemność: 75 ml
Podsumowując:
Całą recenzję mogłabym zamknąć jednym przydomkiem- zwykły przeciętniak. Jeżeli ktoś ma do niego dostęp i ma ochotę go wypróbować to...czemu nie. Ja po zakończeniu opakowanie na pewno będę szukać i testować coś nowego:) Sam produkt nie jest zły, jest po prostu zwykłym, niczym szczególnym nie wyróżniającym się scrubem. Robi to co ma robić ale bez większych efektów "wow".
Ściskam
Kokos
dobrze wiedzieć że przecietniaczek
OdpowiedzUsuńDokładnie nic specjalnego.
UsuńLubie Melvite,ale zadnego peelingu jeszcze od nich nie mialam,ostatnio rozgladalam sie za jakims ale to chyba nie byl ten ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o moją przygodę z firma to jest pierwszy produkt od nich i niestety nie zachwycił mnie niczym szczególnym choć też zły nie jest.
UsuńWolę lepiej oczyszczające peelingi, więc na ten na pewno się nie skuszę. Sama marka bardzo mnie interesuje, więc czekam na recenzję tego drugiego kosma. Mam nadzieję że okaże się lepszy ;)
OdpowiedzUsuńJa również mam nadzieję że ten drugi okaże się lepszy choć ten nie jest zły jednak nie zaskoczył mnie niczym szczególnym.
UsuńJa jednak pozostaję wierna zwykłym peelingom z Joanny :) Maja piekne zapachy mmmm <3 i odpowiednia dla mnie ziarnistość (czyli taką średnią). Stosuję je jakos co 2 tygodnie, jednak raz/dwa razy w tygodniu peelingi enzymatyczne i wszystko jest w porzadku, Pozdrawiam i z przyjemnoscia dodaję do obserwowanych! :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio jestem zauroczona peelingiem z płatkami róży z Nuxe :-) Tego tutaj nie znam, ale nawet wizualnie do mnie nie przemawia :P
OdpowiedzUsuńczyli, rozglądać się za nim nie będę ;/
OdpowiedzUsuńNie znam ani tej firmy,ani samego produktu...
OdpowiedzUsuńO marce trochę słyszałam, ale sama nie miałam z nią do czynienia. Konsystencja wygląda ciekawie, ale nie skusiła mnie do zakupu :)
OdpowiedzUsuń