Witajcie Kochani!!!
Po długiej przerwie wracam do blogowania. Mam nadzieję że jest jeszcze tu ktoś kto o mnie pamięta;)
Dziś mam zamiar pokazać Wam zakupy i prezenty z mojego 3 tygodniowego urlopu w Polsce ale też kosmetyki które wpadły w moje ręce jeszcze przed upragnionym odpoczynkiem.
Żeby nie przedłużając od razu zacznę od "prezentacji".
Z tego też miejsca chciałabym jeszcze raz podziękować Justynie od której dostałam przecudną paczkę z kosmetykami rosyjskimi. Paczka nie dość że zawierała wszystkie kosmetyki które chciałam przetestować to na dodatek była uroczo udekorowana. Justyś musiałaś się napracować;) Jeszcze raz serdecznie dziękuje:D
Zapas kremów i olejków do twarzy. Pod makijaż nadal używam kremów (do olejków nadal jakoś nie mogę się przekonać, mam wrażenie że makijaż mimo wszystko nie utrzymał by się na oleistej formule) ale na noc olejek to już inna sprawa- sprawa obowiązkowa i nie wyobrażam już sobie wieczornej pielęgnacji bez nich.
Włosomaniaczka??? Oczywiście!!! Musiała się więc zaopatrzeć w polecane nowości choć przyznaję że parę pozycji niestety nie udało mi się zdobyć;/
Masełka Mythos jedne z moich ulubionych. Lawenda uspokaja więc wybór był oczywisty natomiast na zieloną herbatę zawsze miałam ochotę. Jedyne co mi w nich przeszkadza to to że bardzo tępo się rozsmarowują na ciele ale działanie i zapach to rekompensuje.
Oliwki świetnie się sprawdzają pod prysznicem kiedy nie mam wiele czasu na smarowanie się balsamem/masłem. Tutaj tylko 2 sztuki. Reszta stoi na półce z kosmetycznymi zapasami:)
Polska dobra Rexona to jest to:)
Kremy do rąk i stóp to dla mnie nowości więc tym bardziej jestem ich ciekawa:)
Jako zwolenniczka żeli pod prysznic nigdy nie myślałam że wrócę do tradycyjnych mydełek. Jednak Justyśka przekonała mnie do nich:) Po naszej mailowej wymianie zdań na temat mydeł wróciłam do nich i ...cieszę się z tego powrotu:)
Mydełko Aleppo do twarzy (i nie tylko) ciekawi mnie najbardziej bo słyszałam że świetnie radzi sobie nawet z bardzo problematyczną cerą.
Twarz...
I prepiteta aby wyglądała ładnie i zdrowo:)
Kolejne prysznicowe nowości. Najbardziej ciekawiły mnie mydełka od babuszki. Cedrowe machnie obłędnie.
Zapas płynu do kąpieli dla mam to już obowiązkowa pozycja:) choć ja sama używam go jako żelu pod prysznic.
Maseczki rosyjskie podbijają blogową sferę. Miałam okazję używać zieloną-odświeżającą, która okazała się strzałem w 10 więc postanowiłam przetestować inne. Dodatkowo 2 maseczki w formie nasączonego płata. Taką formę maseczki lubię chyba najbardziej.
W UK bardzo ciężko o dobry płyn do higieny intymnej więc zrobiłam mały zapas. Oprócz Lirene wszystkie płyny kupiłam ponownie bo świetnie się u mnie sprawdzały.
Misz masz.
Dzięki Justynie stałam się szczęśliwą posiadaczką książki od Anwen. Jako zapalona włosomaniaczka z przyjemnością ją przeczytam i dołączę do mojej biblioteczki...
...a jeśli już mowa o biblioteczce...
Powiększyła się właśnie o kolejne fantastyczne pozycje.
Tess Gerritsen i Camila Lackberg...tych pań chyba nie trzeba nikomu przedstawiać...
Czekają mnie kosmetyczne testy i chwile z wciągającymi książkami.
Tymczasem uciekam sprawdzić co u Was ciekawego.
Ściskam
Kokos
Ale fajne zakupy! :D cieszę się, że wrocilas do blogowania :)
OdpowiedzUsuńDziękuje:)
UsuńTeż się cieszę bo blog i kosmetyki to moja wielka pasja:)
sporo tego, miłego testowania :)
OdpowiedzUsuńDziękuje:)
UsuńBardzo fajne zakupy. Aż mi się zachciało udać na większe łowy. :)
OdpowiedzUsuńJa mimo iż tyle tego mam z przyjemnością też bym się wybrała ot tak żeby chociaż oko nacieszyć:)
Usuńmythos z zielona herbatą uwielbiałam:)
OdpowiedzUsuńZieloną herbatkę mam po raz pierwszy i jestem niej bardzo ciekawa. Lawenda to już moje 2 opakowanie i na pewno nie ostatnie:)
UsuńDużo :) czyli tak jak lubię :) a książki to już inna bajka, rewelacja i zazdroszczę strasznie, bo czytać uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKsiążki już od dawna za mną chodziły i tym razem dałam upust i zakupiłam ich całą torbę:) Teraz mam co czytać aż do gwiazdki;)
UsuńMnóstwo nowości widzę u Ciebie :) Część z kosmetyków jest mi znajoma, odżywka do paznokci 8w1 świetnie się u mnie sprawdza. Żele Le Petit Marseillais lubię, podobnie jak i mleczka nawilżające do ciała :) Masełko z Mythos miałam kiedyś, dobrze go wspominam pod względem działania, ale zapach lawendowego nie przypadł mi do gustu. Używam teraz pasty z Ziaja liscie manuka, to dobry produkt :)
OdpowiedzUsuńŻele z LPM to u mnie nowość i jestem strasznie ich ciekawa. Wąchałam wszystkie zapachy (oprócz tych dwóch nowości które są wszędzie wyprzedane) i tylko te 2 wersje najbardziej mi się spodobały. Jeżeli ktoś nie lubi lawendy to faktycznie zapach może nie przypaść do gustu jednak działanie wynagrodzić może wszystko;)
UsuńWow ile tego i ile wspaniałości ;)
OdpowiedzUsuńZapasy z Polski są zawsze gigantyczne. Polskie perełki to coś moim zdaniem nadal niedoceniane.
UsuńIle tu rzeczy, które widziałabym u siebie! :) Mythos, Babydream i Hipp, Fusswohl, Evree, Tołpa no i książki :)
OdpowiedzUsuńmnóstwo wspaniałości! i te ksiązki! cudo!
OdpowiedzUsuńPokaźna DAWKA fantastycznych NOWOŚCI :)
OdpowiedzUsuńO mamo! Sporo tego :))
OdpowiedzUsuń