sobota, 25 stycznia 2014

Nowości styczniowe w mojej kosmetyczce.

Witajcie Kochane!!!

Styczeń obfitował w masę nowości i wspaniałości jakie udało mi się upolować na ciągle trwających promocjach. Jest tego dość sporo więc od razu przejdę do rzeczy. 
Zaczynajmy:


Marka The Body Shop w tym roku miała (i ma nadal) niesamowite promocje. Szkoda było nie skorzystać. Podczas mojej pierwszej wyprzedarzowej wizyty zakupiłam 2 peelingi (vanilla bliss i peeling z kawałkami orzecha brazilijskiego) oraz żel pod prysznic również z orzeszkiem na te nadal chłodne miesiące. Żel ma bardzo "ciepły i otulający" zapach więc na zimę jest jak znalazł.


"Zarzekała się żaba błota" stare dobre powiedzenie, które w tym przypadku sprawdza się u mnie jak ulał. Dlaczego? Wiele razy podkreślałam fakt iż nienawidzę peelingów które pozostawiają na skórze tłustą warstwę a tutaj proszę... Postanowiłam jednak jakoś się przekonać i zakupiłam słynny już scrub z Soap&Glory. Na razie czeka na swoją kolej. Może dzięki nie mu zmieni się moje zdanie na temat tego typu produktów.


Krem do twarzy z Elizabeth Arden do skóry tłustej. Już używam i jedyne co mogę o nim powiedzieć to faktycznie dobrze matuje, nie klei się i strasznie śmierdzi alkoholem. Więcej o nim na pewno napiszę jak troszkę dłużej go poużywam.
Druga nowość to żel oczyszczający do mycia buzi z NIP + FAB, który zakupiłam w TKMaxx za całe 3 funty. Podobnie jak w przypadku kremu nie mam zbyt wiele do powiedzenia na jego temat. Jedyne co mogę powiedzieć na dzień dzisiejszy to to, że ma dziwny zapach, jest mało wydajny i bardzo ładnie oczyszcza buzię.


Do kompletu;) Nie mogłam sobie odmówić kolejnego masełka z Revlon tym razem w odcieniu Provocative. Więcej o nim i o zielonym bracie już wkrótce.
Druga pomadka to wymarzona Maybelline Color Whisper w odcieniu 220 Lust for Blush. W końcu ją mam i ogromnie się cieszę a wszystko to za sprawą mojej siostry, której jeszcze raz serdecznie dziękuję. Teraz kiedy już wiem jaka ta pomadka jest wspaniała mam ochotę na więcej. Przy najbliższej okazji na pewno zakupię inne jej odcienie.



Zestaw z Philosophy, który udało mi się wygrać na eBay za niewielkie pieniążki. Opakowanie jak zwykle cudne. W zestawie mamy żel pod prysznic (który możemy również stosować jako płyn do kąpieli lub szampon), balsam (tych kosmetyków mam w nadmiarze więc podejrzewam, że ten będę musiała komuś oddać bo nie jestem w stanie zużyć "na raz" tylu kosmetyków pielęgnacyjnych) oraz błyszczyk, zupełnie nie moja bajka. Kolor całkiem ok ale zapach i forma aplikacji u mnie w ogóle nie zdają egzaminu więc ten "pan" zapewne znajdzie miejsce u innej osoby.


Nowe tary z Yankee Candle z wiosennej kolekcji Q1. Jako pierwszy do kominka poszedł Pink Hibiscus, który okazał się średnio intensywnym zapachem, za to mocno słodkim. Reszta czaka na swoją kolej:)


Kolejna wizyta w TBS i kolejne zakupy. Na swoje usprawiedliwienia mam gigantyczne wyprzedaże plus moje osobiste 60% zniżki na już i tak przecenione produkty. 
Na zdjęciu:
- żel pod prysznic w mega wielkim opakowaniu 750 ml o moim ukochanym zapachu różowego grejpfruta
- peeling do ciała z żurawiną i miodem (pięknie pachnie, jednak jego działanie pozostawia dużo do życzenia)
- balsam Chocomania, który dostałam za darmo:)
- kolejne opakowanie peelingu z orzechem brazylijskim 
- żel o tym samym zapachu
- i dwa masła, różowy grejpfrut i vanilla bliss


Zatęskniłam za "starymi" dobrymi żelami z Dove więc wróciłam do moich ulubionych zapachów. Choć ten bordowy jest do skóry dojrzałej na mojej spisuje się rewelacyjnie i przyznaję się bez bicia, że po nim nie muszę już używać żadnego balsamu. Mój faworyt.
Skusiłam się również na żel w formie wyciskanej pianki z zapachu limonki i grejpfruta i bardzo żałuję. Zapach jest tak chemiczny że coś okropnego. Szkoda jest mi go jednak wyrzucać więc zużyję go po prostu do mycia rąk.


Zachwalana przez wszystkich dwufazowa odżywka z Schwarzkopf, musiała być moja. Na sklepowych pólkach znalazłam jedynie tą wersję ale i tak spisuje się u mnie bardzo dobrze.
Do "kompletu" wzięłam również odżywkę z jogurtem i kokosem. Ta jednak musi poczekać na swoją kolej.


W ramach tęsknoty wróciłam również do żelu z La Roche Posay Effaclar. Przepłaciłam jednak za niego i to sporo ale cóż. Człowiek uczy się na błędach. 
Szmatka do buzi z Emma Hardie, która z jednej strony jest muślinowa a z drugiej ma microfibrę. Jeszcze jej nie używałam bo nadal poszukuję kremu do oczyszczania buzi z makijażu Liz Earle. Niestety stacjonarnie go chyba nie dostanę więc pozostaje mi jedynie forma zamówienia internetowego.


Największe okazje w styczniu.
Shiseido Sun Protection Liquid Foundation 2x oraz Benefit Hello Flawless. 
Na ich temat niestety się na razie nie wypowiem ponieważ jeszcze ich nie testowałam. 


Dwa suche szampony z Batiste. Tych zapachów jeszcze nie miałam więc okazja do przetestowania jest:) Kupione na promocji kup jedne a drugi dostaniesz za pół ceny.


Po intensywnych poszukiwaniach w końcu udało mi się zakupić nowość od Garniera. Już nie mogę doczekać się pierwszych testów.
Skusiłam się również na kolejną odżywkę z L'oreal (nowość). Niestety ona również musi poczekać w kolejce ale jeżeli chodzi o odżywki ich zużywanie idzie mi w dobrym tempie więc i na nią kolej przyjdzie już niebawem;)


Żeli antybakteryjnych do rąk nigdy za wiele. 
Gigantyczna 500 ml butla żelu Clean On Me również się przyda;) tym bardziej że żele pod prysznic w naszym domu zużywają się w tempie błyskawicznym.
No i znana już wszystkim maskara z Max Factor 2000 Calorie. Mój ulubieniec od wielu wielu lat.


Moje nowe odkrycie dzięki Kasi z kanału Ciasteczko 25. Są CUDOWNE ale o nich będzie oddzielny post;)


I już na koniec- obiecuję:)
Skarpetki peelingujące z Tony Moly. Wiem wiem. Narzekałam na nie że efekt dziecięcych stópek nie utrzymuje się długo, więc dlaczego kupiłam je ponownie? Przyznam się szczerze. potrzebowałam "czegoś" na "już" więc nie szukałam nic lepszego, kliknęłam i mam. Jutro szykuje się małe SPA dla stóp.
I na sam koniec serum antyoxydacyjne pod oczy z firmy Sukin. O samej firmie wiem niewiele, jedynie, że jest naturalna i dobra. Przetestuję, ocenię i na pewno dam znać;)

Uff...To już koniec. Nazbierało się tego co nie miara. W najbliższym czasie pojawi się jednak projekt denko więc równowaga zachowana będzie:)

Jestem ciekawa jakie jest Wasze zdanie na temat powyższych produktów. Jeżeli już jakieś testowałyście podzielcie się proszę Waszymi odczuciami w komentarzach.

Ja tymczasem uciekam nadrabiać zaległości w blogowym świecie.

Kokos

26 komentarzy:

  1. Czy zawsze muszę u Ciebie widzieć kosmetyki których nie mogę mieć? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj żądzą wpisy zakupowe:) hehe
    Widzę same pyszności, ale wielu z tych produktów nie znam. Za to domyślałam się, że jak pojawią się pozytywne recenzje, to nabiorę na nie ochoty.
    Jak przetestujesz przetestujesz podkład z shiseido, to koniecznie skrobni o nim coś:)
    Mam nadzieję, że płyn micelarny sprawdzi się u Ciebie. Jestem nim na chwilę obecną oczarowana. Jak myślałam, że ten L'oreala jest moim odkryciem początku roku, tak zaraz znalazł się jego brat, równie dobry:)
    Hmm.. Aż oczy mi się świecą do tej ściereczki od EH*_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super produkty przykuwają moje oko

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wszędzie szukałam tego płynu od Garniera ale nie ma go w żadnym sklepie w moim mieście :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę ze lubimy podobne kosmetyki. Batiste najlepszy suchy szampon jak dla mnie. Zel i peeling oraz zel z alkoholem Soap&Glory uwielbiam ;) na ten płyn micelarny tez ostrzylam żabki by go miec ale sie nie zdecydowałam bo mam cała butle Biodermy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. chciałabym chociaż połowę xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Kosmetyki z TBS - zazdroszczę ! ładnie się obkupiłaś :) z ten peeling do stóp miałam, fajnie działa :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowościna bogato! :)
    Lust For Blush uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ileż tego się nazbierało! Wow! I te podkłady i te peelingi! Shiseido też mam i naprawdę go polubiłam, choć i cięższe dni bywały :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany ile cudowności. Peeling Soap&Glory jest podobno ostry i bardzo skuteczny, czyli tak jak lubię :) Mam na niego ogromną ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mniam,mniam,mniam - zdecydowanie są,to same pyszności :)

    OdpowiedzUsuń
  12. O mamo, ile nowości :D Życzę przyjemnego stosowania. Z Sukin też wpadło mi ostatnio kilka produktów, przyleciały do mnie aż z Australii :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Od przybytku głowa nie boli - to przysłowie przypominam sobie w chwilach zwątpienia w okresie wyprzedażowym ;)
    Dobrze wam, że mieliście orzech brazylijski na promocji - w DE niestety ta seria nie załapała się do promocji -50% i 3 za 2. Była za to seria z masłem kakaowym i też się skusiłam, poza tym wszystkie serie zimowo-świąteczne, z których kupiłam sobie żele :) No i papaja, nie mogłam sobie odmówić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Widząc opakowanie tego żelu w piance myslałam najpierw, że to jakiś dezodorant:D Szkoda, że jest słaby bo wygląda bardzo ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  15. Same rarytasy. Szkoda , że nie mam w okolicy TBS, akurat wybrałaś moje ulubione zapachy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak ja uwielbiam oglądać posty z obfitymi nowościami! :)) Mam pomadkę Lust for Blush i szczerze uwielbiam ten kolor! Z Batiste też mam ochotę na wersję Oriental (oprócz tego chcę jeszcze Paisley i Lace), ale najpierw muszę zużyć te, które mam, bo póki co wykańczam tylko miniaturki, a pełne wymiary idą mi duuużo wolniej. Ostatnio najczęściej sięgam właśnie po Wild, albo po wersję Medium Brunette :)

    Zazdroszczę ogromnych zniżek w TBS! U nas nie chcą aż tak szaleć, choć czasami trafiają się atrakcyjne promocje :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Co zdjęcie to wzbudzałaś we mnie chęć posiadania ;) Bardzo fajne kosmetyki udało Ci się trafić i żadnym bym nie pogardziła ;) Najbardizej zainteresowała mnie kokosowa odżywka, mam nadzieję że u nas też się pojawi!

    OdpowiedzUsuń
  18. Te cuda z pierwszego zdjęcia z chęcią bym przygarnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne zakupy :) Soap&Glory zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne nowości ;) Tego żelu z S&G aktualnie używam i uwielbiam ♥
    Peeling mam także ale czeka jeszcze na swoją kolej :)
    A produkty kąpielowe i pielęgnacyjne z TBS bardzo lubie.
    No i YC, też je mam ale ta kwiatowa edycja nie bardzo przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  21. zaczęłam czytać wpis i stwierdziłam, że muszę się rozejrzeć za kosmetykami TBS, później zapragnęłam zestawu Philosophy i wosku YC Under the Palms; jednak przy końcu stwierdziłam, że chętnie bym przygarnęła ... wszystko :):)

    * dlaczego jest problem z dostaniem kosmetyków Lize Earle stacjonarnie - czyżby ludzie się na nie rzucali i były ciągle wykupione?? :)

    OdpowiedzUsuń