Witajcie Kochani!!!
Dziś chciałabym przedstawić Wam kosmetyki Ecolab do pielęgnacji a raczej mycia ciała i jego złuszczania. Mowa będzie o dwóch żelach pod prysznic, olejku również pod prysznic oraz o liftingującym scrubie do ciała i od niego może też zacznę.
Scrub o właściwościach liftingujących zawiera 99,2% składników pochodzenia naturalnego.
Jest bardzo gęsty i ma zbitą konsystencję. Zapach niestety nie należy do przyjemnych i pokusiłabym się nawet o stwierdzenie że troszkę śmierdzi ale na szczęście zapach nie utrzymuje się na skórze.
Wygodne opakowanie mieści 300 ml produktu. Jego koszt to około 6 Ł (w PL podejrzewam że może być nieco tańszy).
Właściwości ścierające ma jednak świetne i o to w takim produkcie głównie chodzi. Jest na bazie soli morskiej więc nie polecałabym używać go zaraz po depilacji lub na skaleczenia- pieczenie gwarantowane. Drobinki ścierające są małe i średniej ostrości ale świetnie peelingują ciało i dodatkowo je masują. Dla wzmocnienia ścierania polecałabym nałożyć go na suchą skórę,ewentualnie lekko zwilżoną. Efektu liftingującego niestety nie zauważyłam (nie za bardzo wierzę w tego typu działanie) ale na wielki plus zasługuje fakt że po zastosowaniu scrubu na ciele nie zostaje tłusta czy nieprzyjemna powłoczka.
Producent zapewnia nas o dodatkowych właściwościach takich jak: nawilżanie, tonizowanie, odżywianie, ujędrnianie oraz działanie antyoksydacyjne.
Niestety i tych efektów w wielkim stopniu nie zauważyłam ale mimo wszystko scrub bardzo przyjemnie mi się stosowało a kiedy już przyzwyczaiłam się do jego zapachu nawet przestał mi on przeszkadzać;)
Czy zakupię go ponownie? Nie wykluczam choć mam ochotę wypróbować inne wersje scrubów z Ecolab.
Kolejnymi umilaczami pod prysznicowymi są dwa żele French Shower Gel oraz Greek Shower Gel.
Oba żele zawierają 95% składników pochodzenia naturalnego i ich działanie jest praktycznie identyczne. Mają głównie myć, oczyszczać naszą skórę oraz jej nie wysuszać.
Różnią się zapachem- to pierwsza różnica która nasuwa mi się na przód. Wersja French pachnie winogronowo i przyznam szczerze, że na początku męczyłam się z tym zapachem gdyż za winogronami w kosmetykach nie przepadam ze względu na (moim zdaniem) chemiczny zapach. Teraz kiedy go już prawie skończyłam podobnie jak w przypadku scrubu przyzwyczaiłam się do zapachu i nie przeszkadza on mi już wcale.
Wersja Greek za to pachnie cudownie i jest to mój faworyt zapachowy EVER:D Zapach przypomina wersję Fuji Green Tea z The Body Shop. Nie ma chyba nic lepszego niż prysznic po ciężkim dniu pracy z takim zapachem w tle;)
Kolejną różnicą jaką jeszcze zauważyłam to konsystencja. Wersja French jest nieco "mętna" i ma lekko różowy kolor natomiast Greek jest przezroczysta i ma lekko zielony kolor.
Poza tym żele spisywały się na prawdę świetnie. Myły, delikatnie oczyszczały, nie podrażniały, nie wysuszały, przyjemnie pachniały. Robiły to co każdy żel robić powinie bez zbędnych nieprzyjemnych niespodzianek i kropka.
Dość średnio się pieniły więc miałam wrażenie że dość szybko się kończą ale to tylko taka moja mała uwaga. Cena za sztukę to 4.00 Ł pojemność 350 ml.
Opakowania były bardzo wygodne a "klips" ułatwiał aplikację.
A na koniec zostawiłam sobie Brazilian Shower Oil czyli olejek pod prysznic który najbardziej mnie intrygował.
Nazwa olejek w nazwie jest nieco mylna bo olejek ma raczej konsystencję kremowego, rozrzedzonego balsamu. Nie pieni się rewelacyjnie wręcz powiedziałabym że wcale się nie pieni. Po obrazku na opakowaniu wnioskowałam że będzie pachniał jak choćby orzechy brazylijskie jednak nic z tego. Mi ten zapach przypomina bardziej migdały i marcepan czyli zapachy których nie znoszę a mimo to takie połączenie "otulała" nasze zmysły i ciało i nawet mi się podoba;)
Produkt przez to że się nie pieni/średnio się pieni zużywał mi się w ekspresowym tempie. Jednak jego działanie rekompensuje wszystko. Moim zdaniem jest to i będzie idealny produkt dla osób takich jak ja które nie lubią się balsamować i podejrzewam że idealnie sprawdzi się na polskie upalne lato gdzie w upały nikt nie myśli o tym aby po kąpieli nakładać na swoje ciało dodatkowe warstwy balsamu/kremu/masła. Dzięki swojej kremowej/olejkowej konsystencji delikatnie myje i oczyszcza naszą skórę. Nie wysusza i pozostawia po sobie skórę miękką, gładką i taką jakby ktoś już nałożył na nią delikatny nawilżający balsam. Niestety osoby z bardzo suchą skórą podejrzewam że niestety będą musiały jednak nałożyć na skórę dodatkową warstwę nawilżenia ale te które mają skórę normalną/delikatnie się przesuszającą będą z tego produktu mega zadowolone.
Tak bardzo spodobał mi się sam zamysł tego produktu że zakupiłam kolejną wersję zapachową- karaibską która działa identycznie ale zapach nie do końca wpisał się w moje gusta. Wersji zapachowych jest jednak kilka i na pewno skuszę się na inne i może wpadnę na "tą jedyną".
Opakowanie olejku pod prysznic jest nieco mniejsze niż żeli 250 ml i niestety troszkę droższe 4.50 Ł mimo wszystko serdecznie go wam polecam choćby nawet dla samego spróbowania nowej konsystencji;)
Miałyście już te kosmetyki? Jeśli tak piszcie jak u Was się sprawdziły:D
Ściskam
Justyna
Uwielbiam zdzieraki na bazie soli :)
OdpowiedzUsuńJa również. W moim przypadku dają o wiele lepsze rezultaty niż te na bazie cukru.
UsuńAhh peelingi uwielbiam wszystkie ;) Eco lab bardzo mi pasuje jako marka :)
OdpowiedzUsuńMi również i przyznam szczerze ich kosmetyki bardzo wpasowują się w potrzeby mojej skóry;)
UsuńTo ja ten żel z winogronami uwielbiam za zapach :)
OdpowiedzUsuńPod koniec opakowania i mi się on zaczął podobać ale wersja Greek i tak pozostaje numerem 1;)
UsuńŻele pod prysznic muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie Kochana bo są fajne:)
UsuńFajne produkty, ale zadnego z nich jeszcze nie mialam. Kusi mnie ten peeling :)
OdpowiedzUsuńI jego jako w pierwszej kolejności bym polecała ale od razu mówię: uwaga na zapach- nie każdemu może on przypasować;)
UsuńNie slyszalam nigdy o zadnym z tych produktow
OdpowiedzUsuńA szkoda bo marka Ecolab ma bardzo fajne produkty i duży asortyment.
UsuńZdecydowanie bardziej wolę PEELINGI CUKROWE od tych SOLNYCH.
OdpowiedzUsuńten solny zdzierak mógłby przypaść mi do gustu, a już napewno chciałabym go chociaż spróbować :D
OdpowiedzUsuń