środa, 2 stycznia 2013

Cienie Inglota cz. I

Witajcie Kochane.
Dzisiaj zaczynam pierwszą część mojej inglotowskiej kolekcji.
W przeciągu roku 2012 udało mi się zgromadzić niemałą kolekcję, z której jestem bardzo dumna i cieszę się, że wkońcu miałam okazję przetestować te cienie.
Dzisiaj pokażę Wam pierwszą paletkę, którą dostałam od hoshi777. Większość cieni wybrałam sama a resztę wybrała hoshi. W drodze wymianki umawiałyśmy się na same cienie. Kiedy otworzyłam swoją paczuszkę cieszyłam się jak dziecko bo oprócz wybranych cieni dostałam również paletkę na 10 cieni Freedem System.
W skład mojej pierwszej paletki wchodzą: 3 matowe cienie oraz 4 o wykończeniach m.in AMC shine, pearl czy double sparkle. Zostały jeszcze 3 miejsca, które mam nadzieję z czasem zapełnić:)
Nie przedłużając zaczynam prezentację oraz pokrótce napiszę swoje zdanie na temat poszczególnego cienia.


Cała paletka prezentuję się następująco.
Zacznę od górnego rzędu od lewej strony.



328 Matte- zwykły "cielaczek". Idealnie nadaję się na całą powiekę i jako baza pod inne cienie. Czasami nawet używam go pod łuk brwiowy chociaż jest nieco za ciemny jeżeli o mnie chodzi. Mimo wszystko bardzo go lubię.



337 Matte- niestety mój aparat nieco przekłamał kolorek tego cienia. W rzeczywistości jest nieco jaśniejszy coś a'la kawa cappucino;) Idealny cień którego używam na całą ruchomą powiekę ale sprawdza się równie dobrze w celu blendowania oraz w "zacieraniu" granic przy innych cieniach.



357 Matte- Typowa kawa z mlekiem. Używam tego cienia w załamanie powieki. Bardzo ładnie współgra z niebieską tęczówką.


Tak cienie prezentują się roztarte na dłoni.
Od lewej 328, 337, 357.



111 AMC Shine- delikatne jasne złoto. Niestety z obecnych cieni jest to cień, którego najbardziej nie lubie. Nie wiem w sumie czemu. Może dlatego, że u mnie na oku bardzo niekorzystnie wygląda. Gasi kolor mojej tęczówki i jest tak jakby mało "kryjący"/napigmentowany.



456 Double Sparkle- jest to najpiękniejszy cień w całej mojej inglotowskiej kolekcji. Aparat po raz kolejny nie oddał piękna tego cienia. Idealny do makijażu dziennych jak i wieczorowych. Cudny beż z domieszką maleńkich drobinek, które na oku wyglądają nieziemsko. Kto jeszcze nie ma tego cienia gorąco polecam. Jest najlepszy.



407 Pearl- róż z brzoskwinką i domieszką koralu, z zatopionymi drobinkami złota, które na oku zmieniają się w piękną taflę. Bardzo ciekawy odcień, który podobny jest do cienia z MAC Expensive Pink. 407 ma w sobie więcej różu i złotych drobinek natomiast ten z maca wpada troszkę bardziej w fiolet. Różnica (na żywo) jest doprawdy niewielka.


Z lewej Inglot z prawej Mac.



405 Pearl- ostatni już w dzisiejszym poście. Bardzo przypomina mi również cień z Mac w odcieniu Woodwinked. Pięknie wygląda na oku z niebieską tęczówką. W połączeniu z np. duraline może tworzyć przepiękne kreski. Cień wielofunkcyjny. Bardzo go lubię, szczególnie w mocniejszych/wieczorowych makijażach.



Cienie roztarte na dłoni. Wyżej w zwykłym świetle, poniżej w świetle sztucznym.
Od lewej: 111, 456, 407, 405.

Tak oto prezentują się cienie w mojej pierwszej paletce. Po pierwszych testach już wiedziałam, dlaczego tak dziewczyny zachwalają te cienie. One są naprawde świetne. Niestety w swoim rodzinnym miasteczku inglota nie mam więc mam bardzo ograniczony dostęp do tych kosmetyków. Dzięki uprzejmości hoshi777 udało mi się przetestować te cienie.
Kochana jeszcze raz Ci dziękuję za Twoje dobre serduszko.

Już wkrótce pokażę Wam kolejne cienie w swojej małej kolekcji.

                                                       Kochane i na koniec prośba do Was.
                                                        Jakie cienie inglota Wy polecacie?

Życzę Wszystkim miłego i słonecznego dnia. U mnie słonka nie było od ponad tygodnia:(

10 komentarzy:

  1. 5 ostatnich chwyciły mnie za serce!! przepiekne mieniące się ciepełka!!

    musze odłożyc trochę kaski na większe zakupy w inglocie

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie dziś jak gdyby nigdy nic spadł śnieg :) ja polecam Ci 112, 402 i 461 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię maty Inglota. Brakuje mi takiego wykończenia w MACu. A jakie polecam? Generalnie wszystkie prócz Double Sparkle (matowe z dużą ilością drobinek) ale wszystko rzecz gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po przyjeździe do Polski na pewno napadnę na Inglota i skomponuję sobie własną paletkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna paletka i bardzo fajny dobór kolorów! Podobają mi się zwłaszcza te w odcieniach złota i różu, przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten różowy i złoty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. piekne- dzienne kolory :) super jest ten różowy, ta paletka troche przypomina Oh So Special sleek'a :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez chwilę miałam ciśnienie na Inglota, bo tyle dobrych recenzji i w ogóle :D Jednak w mojej pamięci ta firma nie zapisała się za dobrze. Bardzo stare formuły cieni mi pasowały, jednak one się zmieniły i pojawił się mocny dystans.
    Postanowiłam przełamać swoje opory, kupiłam zestaw i... ZONK. Nadal to samo. Cienie są cholernie suche, pylą jak szalone, zanikają, problem z blendowaniem nie mówiąc o tym, że cały makijaż diabli wzięli. To był błąd.
    Jedyna dobra rzecz, to nowa seria Noble. Cienie metaliczne o bajecznej konsystencji i napigmentowaniu lecz mało kolorów.
    Mam nauczkę na przyszłość- słuchać swojej intuicji.

    I cała kolekcja poszłaby w kosz gdyby nie zakup Pixie Epoxy, która odmieniła mój makijaż i w końcu cienie Inglota wyglądają tak, jak powinny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne kolorki wybrałaś! Mam kilka cieni od Inglota, ale niestety leżą kompletnie nieużywane. Kolory mają piękne i całkiem miło mi się z nimi współpracuje, ale zawsze o nich zapominam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajne kolorki, lubię takie odcienie :)
    Pozdrawiam A.

    OdpowiedzUsuń