Witajcie Kochani!!!
Swój egzemplarz zakupiłam podczas Black Friday. Była ona w dość ciekawym zestawie wraz z czarną kredką marki Too Faced Deluxe Perfect Eyes Eyeliner.
Better Than Sex- maskara o bardzo kontrowersyjnej nazwie ma kobiece opakowanie. Kolor pudrowego różu. Samo opakowanie jest ciężkie i bardzo eleganckie. Bardzo podoba mi się że gdy zakręcamy maskarę słyszymy charakterystyczne "kliknięcie" dzięki czemu mamy pewność że dobrze ją dokręciliśmy i że nam za szybko nie wyschnie.
Szczoteczka w kształcie klepsydry ze standardowymi włoskami. Za pojemność 8 ml musimy zapłacić około 90-100 zł. Ważna jest 6 miesięcy od otwarcia.
Przyznam szczerze że z reguły nie kupuje wysoko półkowych maskar gdyż zazwyczaj nie widzę różnicy pomiędzy nimi a np. tymi z L'oreal które na moich rzęsach wypadają ok.
Jednak babska ciekawość wygrała. Po udanym podkładzie Too Faced Born This Way myślałam że i maskara okaże się kolejnym hitem. Niestety.
Maskara od samego początku była gotowa do użytku tzn. nie trzeba było czekać aby zgęstniała czy podeschła. Raz pięknie wydłużała, podkręcała, pogrubiała moje rzęsy a następnego dnia nie dało się wręcz z nią nic zrobić. Sklejała je, praktycznie nie wydłużała już nie wspomnę o tym że musiałam się nie lada namachać aby jakikolwiek efekt na tych rzęsach był widoczny. Na szczęście się nie osypuje.
Ale nie to było najgorsze. Nic nie denerwuje mnie w tuszach tak bardzo jak to że się odbijają zarówno na dolnej jak i na górnej powiece. Koszmar. Próbowałam oczywiście lepiej gruntować korektor pod oczami (wg.wielu opinii właśnie źle zagruntowany korektor był powodem tego że się odbijała). Efekt taki sam. Po paru godzinach miałam pandę pod oczami i chyba nie muszę mówić jak bardzo nieestetycznie to wyglądało. Co ciekawe nie za każdym razem maskara robiła takie psikusy. Co jest więc powodem? Mam ją już ponad 2 miesiące i nadal nie wiem.
Bardzo żałuję że maskara nie zdała u mnie egzaminu choć zapowiadała się bardzo ciekawie.
O kredce sama nie wiem czy w ogóle jest sens wspominać bo jest tak samo beznadziejna jak tusz.
Dokładnie robi to samo. Odbija się na górnej powiece i to ją dysklasyfikuje w moich oczach.
Plusem jest oczywiście jej miękkość, ładny czarny kolor i to że ładnie się rozciera. I to wszystko.
Za taką cenę oczekujemy super efektów a tak na prawdę dostajemy misia pandę pod oczami. Ja oczywiście nie ponowie zakupu i niestety nie mogę Wam jej polecić choć wiem że jest wielu jej zwolenników.
A jakie tusze Wy polecacie?
Ściskam
Justyna
Szkoda, że zestaw się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńNo niestety:(
UsuńOdbijanie na powiece to koszmar!
OdpowiedzUsuńDokładnie. W takim przypadku odbijanie dyskfalifikuje tusz;/
UsuńNazwa mnie rozwaliła tego tuszu. Dziwny jest nie powinien tak robić. Jeśli używasz duraline inglota dodaj kilka kropel może pomoże :) ja tak ratuje każdy tusz :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam Duraline ale z chęcią skorzystam z twojej rady. Podobno Duraline dobry jest na wszystko;)
UsuńSzkoda, że tusz nie spełnił Twoich oczekiwań. =/
OdpowiedzUsuńJa ten tusz polubiłam, choć tuż po otwarciu był koszmarny :P
OdpowiedzUsuń