Witajcie Kochani!!!
Październik już za pasem (niestety) więc najwyższy czas zaprezentować Wam co w miesiącu październik podbiło moje serce.
Serdecznie zapraszam.
Johnson's Baby Spray Conditioner to nic innego jak odżywka w sprayu ułatwiająca rozczesywanie splątanych kołtunów.
I co mam na jej temat do powiedzenia?
Jest niesamowita. Nie dość że świetnie sobie radzi z poplątanymi kosmykami to na dodatek sprawia, że włosy w dotyku są jedwabiście gładkie i miękkie.
Stosuję ją zarówno na mokre jak i już wysuszone włosy i w obu przypadkach sprawdza się świetnie, przy czym nie skleja, nie obciąża, nie przetłuszcza dodatkowo włosów.
Włosy stają się sprężyste i błyszczące.
Na zdjęciu widzicie już denko ale kolejna już stoi w łazience.
Ziaja Med Kuracja Dermatologiczna z witaminą C/ Krem Głęboko Regenerujący na Noc/ Profilaktyka Zmarszczek.
Bardzo długa nazwa, za to sam krem to moje małe odkrycie ostatnich miesięcy.
Był (bo niestety się już skończył) genialny. Zmarszczek co prawda jeszcze nie mam (na szczęście) ale porządna dawka nawilżenia i regeneracji z pewnością by mi się przydała. Dlatego też ten krem zadziałał "cuda". Świetnie skórę nawilżył, wygładził i rozjaśnił. Kiedy rano wstawałam skóra była gładka, miękka i rozpromieniona. Był dość treściwy ale świetnie się wchłaniał i nie pozostawiał tłustego, nieprzyjemnego filmu. W kwestii zmarszczek się nie wypowiem ale jeżeli chodzi o pozostałe aspekty jestem pod ogromnym wrażeniem i z czystym sercem mogę Wam go polecić.
Dziękuję również pani ekspedientce z Hebe, która namówiła mnie na jego zakup:)
Ostatnim już pielęgnacyjnym ulubieńcem jest żel Kojący Zaczerwienienia N Naczynka z Pharmaceris.
Zakochałam się w tym żelu. Dosłownie i w przenośni ♥
Jedna pompka wystarczyła na umycie całej buzi przez co był mega wydajny. Właściwości pielęgnacyjne to same plusy. Nie wysuszał, świetnie oczyszczał przy czym był niezwykle delikatny, koił zaczerwienioną i podrażnioną skórę, super radził sobie z makijażem, miał przyjemny zapach, dobrze się pienił, posiadał pompkę....same ochy i achy:)
Co mogłabym mu zarzucić. Niestety cenę. Bo mimo wszystko 25 zł to jednak dużo. Jednak patrząc na jego wydajność i fakt że często pojawia się na promocji i tak z chęcią bym do niego wracała gdyby był dla mnie lepiej dostępny.
W przyszłości na pewno przetestuję więcej kosmetyków z serii N.
Czas na kolorówkę:
Cień z Maca w odcieniu Grain.
Jeżeli chodzi o cienie Mac, to w kwestii kolorów jak dla mnie są niezastąpieni. Jedynie cieni matowych od nich nie kupuję bo pod tym względem wygrywa u mnie Inglot.
Ale przejdźmy do Grain. Osoby, które kochają cienie Mac i mają niebieską/szarą tęczówkę koniecznie muszą go mieć. Sam cień niby zwykły "cielaczek" ale to jak podkreśla tęczówkę jest niesamowite. Ma w sobie drobinki, które tak naprawdę starte są na "proch" i pięknie mienią się na oku. O jakości tych cieni już nie będę pisała bo jak sami wiecie dla mnie to najlepsze cienie jakie miała okazję używać. Cena za pojedynczy cień 10-11 funtów ale ja mam swoje tajne źródła i zawsze kupuję je taniej;)
L'oreal False Lash Wings (ten sam tusz ale inna nazwa).
Silikonowe szczoteczki nigdy do mnie nie przemawiały ale ten tusz robi takie cuda z rzęsami, że już mnie interesuje czy szczoteczka jest silikonowa czy nie:)
Mój ukochany 2000 Calorie z Max Factor właśnie doczekał się konkurencji.
Tusz robi wszystko to co każdy "szanujący" się tusz powinien robi: wydłuża, pogrubia, pięknie rozdziela, nie klei się, nie odbija, nie kruszy, nie osypuje.
Stawiam go na tej samej półce co Max Factor i przyznam szczerze że mam ochote wypróbować inne tusze z marki L'oreal;)
La Roche Posay Cicaplast balsam do ust.Co prawda produkt strikte do makijażu to nie jest ale ja używam go jako bazę pod pomadki jak i solo.
Nie dawałam mu szansy na początku. Myślałam: "znów zwykły balsam do ust" i...jakże się myliłam. Balsam fantastycznie nawilża usta. Z moimi ostatnio nie było najlepiej. Pierzchły, pękały. Balsam okazał się najlepszym lekiem na wszystkie dolegliwości.
Ma wygodny aplikator, balsam "trzyma" się ust i daje uczucie komfortu. Nie spodziewałam się takiej niespodzianki w tak maleńkiej tubce. Gorąco polecam.
Październikowa gromadka Jest!!!
Wszystkie produkty gorąco Wam polecam.
A Was proszę abyście napisały jakie kosmetyki u Was królowały w październiku?
Ściskam
Kokos
Ciekawi mnie ten balsam do ust, ale póki co muszę zużyć to co mam :)
OdpowiedzUsuńMaczkowy cień wygląda kusząco :-)
OdpowiedzUsuńtaki cien by sie mi przydal;)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować ten żel z Pharmaceris, kończy się mój "poranny", łagodny żel myjący do twarzy, a ten chyba sprawdziłby się w tej roli idealnie.
OdpowiedzUsuńŚliczny cień - ma bardzo ładny kolor :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie posiadam żadnego z tych kosmetyków, ale jestem paroma z nich zaciekawiona. :) Ta odżywka z Johnson's Baby wydaje się być fajna, moje włosy strasznie się plączą, a to że nie przetłuszcza włosów - idealnie. <3 Żel Kojący Zaczerwienienia też mnie zaciekawił, marzeniem jest pozbycie się zaczerwienionej skóry, bo nawet korektor i puder nie chce tego do końca zakryć. :/ A balsam do ust to już w ogóle mam ochotę kupić, bo od zawsze mam problem z ustami - suche, pękają, jednym słowem tragedia. Nie znalazłam jeszcze nic co by mnie w 100% satysfakcjonowało, albo chociaż w 80%. Pozdrawiam i obserwuję, justysxo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnic nie miałam :) cień z Maca wygląda fajnie - taki dzienny nudziak, za to zainteresowałaś mnie serią profesjonalną z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńCień jest bardzo ładny ;)
OdpowiedzUsuńpolecam także spróbować pharmaceris r :)
OdpowiedzUsuńMoje włosy też mają tendencję do kołtunienia, więc z Twoich ulubieńców na pewno spróbuję odżywki :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest te cień MAC, lubię takie kolory na oczach :)
OdpowiedzUsuńtęczówki niebieskiej nie mam ale myslę że muszę zwrócić uwagę na cień Grain od Mac :)
OdpowiedzUsuńod pewnego czasu używam również maskary z Loreal; tylko ja zdecydowałam się na kultową Volume Million Lashes i przy moich długich a prostych rzęsach działa cuda i wyglądają jak milion dolarów :) zdetronizowała moich poprzednich ulubieńców od Lancome i Collistar i stawiam na nią