Witajcie Kochani!!!
Co miesięczne podsumowanie zużyć kosmetycznych czas zacząć...
Zapraszam:
Zacznę może od świecy z Yankee Candle o zapachu French Lavender. Lawendę zarówno jako kwiat jak i zapach w kosmetykach bardzo lubię a ta świeczka właśnie tak pachniała. Zapach był na prawdę bardzo intensywny więc przy dłuższym paleniu stawał się nieco uciążliwy. Wrażliwe nosy myślę że by się z nią nie polubiły.
Woda perfumowana od Hally Berry Reval. Zapach kupiłam bo pachniała nim moja koleżanka z pracy. Tak bardzo mi się spodobał że przeszukałam całego eBay-a aby go kupić. I co? Wielkie rozczarowanie. Na mnie ten zapach w ogóle się nie utrzymywał i po około 30 min nie pachniałam już w ogóle. Z buteleczką żegnam się więc bez większego żalu.
O maskarze Lash Architect 4D z L'oreala więcej będziecie mogły przeczytaj tutaj KLIK.
Kolejną maskarą również z firmy L'oreal jest Volume Milion Lashes So Couture. Jej pełną recenzję poznacie w najbliższych dniach. Powiem tylko tyle że dla mnie to jedna z najlepszych maskar jakie miałam okazję testować:)
Mydełko Dove w wersji Oryginal gości w mojej łazience od parunastu lat. Nie wysusza, ładnie pachnie i delikatnie pielęgnuje dłonie.
Antyperspirant Sanex okazał się wielką klapą. Nie chronił prawie wcale i na dodatek już po paru godzinach od aplikacji zapach był bardzo nieprzyjemny.
Za to nasza Rexona w wersji Anty Stress nie dość że pachniała pięknie- cytrusowo to jak zwykle mnie nie zawiodła i spisała się w naprawdę ekstremalnych warunkach.
Zmywacz do paznokci z Sally Hansen w wersji różowej to jak na razie stały bywalec w mojej kosmetyczce. Mam wielką ochotę spróbować hybryd więc kiedy zacznę już swoją przygodę z nimi zwykłe zmywacze nie będą mi potrzebne;)
I na koniec niezastąpiony Tisane. Ulubieniec chyba nas wszystkich:)
Soap & Glory to jeden z lepszych balsamów nawilżających jaki miałam okazję używać. Jeżeli jesteście ciekawi jego pełnej recenzji zapraszam tutaj KLIK.
Tołpa Botanic Czarna Róż odżywczy krem kokon do rąk. To jedna z słynniejszych wersji zapachowych firmy. Dla mnie nie jest to zapach zły ale też nie porywający. Kremu zużyłam jako krem do stóp gdyż nie miałam pod ręką strikte takiego produktu. Świetnie nawilżył stopy i otulał je niczym kokon. Bardzo mi się spodobał ten produkt i jestem ciekawa innych kosmetyków z serii Botanic.
Le Petit Marseiliais czyli żel pod prysznic z nektarynką i białą brzoskwinią to mój pierwszy produkt z tej firmy, który okazał się niezwykłym umilaczem codziennych kąpieli. Żałuję że nie miałam okazji przetestować innych wersji zapachowych (w zapasie mam jeszcze jeden zapach nektarynka (o ile się nie mylę) i orzech laskowy).
Nivea to żel do którego ciągle i ciągle wracam już od paru lat.
O mydle cedrowym od babuszki Agafii mogliście więcej poczytać tutaj KLIK.
Avon Planet Spa Herbal Steam Bath z naturalnym eukaliptusem czyli nic innego jak peeling do ciała to nowość w katalogu. Jak tylko przeczytałam że w swym składzie zawiera eukaliptus nawet się nie zastanawiałam tylko od razu zamówiłam. Niestety do eukaliptusa bardzo mu daleko ale jako peeling spisywał się na prawdę bardzo dobrze. Drobinki choć małe świetnie radziły sobie z martwym naskórkiem.
Maska z Kwasem hialuronowym w formie nasączonego płata spisywała się całkiem przeciętnie. Maska złuszczająca z Holika Holika okazała się maską nawilżająca i przyznam szczerze, że jej działanie przypadło mi do gustu.
I w ramach rekompensaty zużyłam jeszcze maskę złuszczającą do stóp z L'biotica i jestem właśnie na etapie intensywnego złuszczania. Jej działanie i efekty są zadowalające.
Gigantyczne opakowanie 1500ml odżywki intensywnie regenerującej z Goldwell starczyło mi na ponad rok (nie regularnego) używania. Po zużyciu całej odżywki jestem w stanie stwierdzić że jest to jedna z najlepszych odżywek jakie miałam szanse kiedykolwiek używać i sama dziwię się sobie dlaczego nie napisałam o niej oddzielnej recenzji.
Serdecznie ją polecam.
Pozostając przy włosach zużyłam kolejne opakowanie suchego szamponu z Batiste oraz wielką 400 ml butle szamponu przeciwłupieżowego z Garnier zakupionego w Biedronce. Szampon dobrze mył i oczyszczał ale strasznie swędziała mnie po nim skóra głowy.
Natomiast szampon z Macadamia Natural Oil świetnie działał. Nawilżał, oczyszczał, pielęgnował, ułatwiał rozczesywanie, pięknie pachniał i był wydajny. W przyszłości zakupię pełnowymiarowe opakowanie.
I na sam koniec denka i włosomaniactwa;) 3 odżywki.
Isana Oil Care fajnie odżywiała włosy, ładnie pachniała, ułatwiała rozczesywanie ale niestety była bardzo rzadka i szybko się zużyła.
Maska z Seboradin miała pomóc aby nasze włosy nie wypadały. Firma chyba coś zmieniła w składzie bo maska nie pachnie tak jak dawniej a i żadnych dobroczynnych wpływów nie zauważyłam jeżeli chodzi o włosy.
I na koniec znana i lubiona przez was i mnie również odżywka z Garnier Oil Repair. No jest po prostu świetna i tyle...:)
Na produktach do włosów kończę swój projekt i zaczynam zbierać kolejne puste opakowania;)
Październik ogłaszam miesiącem bez zakupów. Mam nadzieję że wytrwam w swoim postanowieniu:)
A jak Wasze denka? Pochwalcie się:)
Ściskam
Justyna