sobota, 26 września 2015

Pod lupą część II

Witajcie Kochani!!!

Dziś kolejny odcinek serii postów zapoczątkowanych na moim blogu pod tytułem "Pod lupą". Jeżeli nie widzieliście pierwszej części serdecznie zapraszam Was tutaj KLIK.
W dzisiejszym "odcinku";) będziecie mogły przeczytać m.in o...:

Simple żel do mycia buzi i płyn micelarny.


Oba produkty noszą miano numer 1 w UK. Nad czym te zachwyty?
Zacznę może od żelu. Jak dla mnie żel jak żel, który nie szkodzi ale też nie robi wielkiego "wow". Średnio się pienił i dawał na skórze uczucie śliskiej bazy silikonowej. Podczas porannego mycia, owszem odświeżał buzię ale o domyciu makijażu już nie było mowy. Na szczęście nie ściągał buzi, nie wysuszał ani nie podrażniał ale mimo wszystko to nie jest żel dla mnie i więcej do niego nie wrócę.
Plus za opakowanie, dzięki któremu możemy zobaczyć ile produktu nam jeszcze zostało i możliwość zużycia żelu do samego końca. Cena za pojemność 150 ml jest różna i waha się między 2-5 funtów. W UK ogólnodostępny.

Jego brat, płyn micelarny jest porównywany przez wiele osób do słynnego płynu micelarnego z Garniera. Ja osobiście tak nie uważam. Używałam go głównie do demakijażu oczu. Parę razu zdarzyło mi się również usunąć nim makijaż twarzy i w tej roli spisał się całkiem nieźle. Z oczami radził sobie różnie w zależności jak mocny miałam makijaż. Z delikatnym rozprawiał się ogólnie ok ale trzeba była więcej czasu poświęcić niż podczas wykonywania demakijażu płynem choćby z Garniera. Z mocnym makijażem już nieco gorzej tzn. trzeba było zużyć więcej płatków, więcej płynu i...więcej czasu. Również mnie nie podrażnił ani nie uczulił ale podobnie jak w przypadku żelu z tej firmy powrotu do tego micela nie przewiduje.
Opakowanie 200 ml kosztuje w granicach 3-5 funtów w zależności od miejsca zakupy i promocji. Ogólnodostępny w UK.

Od mojej kochanej Justynki dostałam zestaw do włosów z Planeta Organica. Turecki szampon do włosów i marokańską odżywkę.


Od szamponu może zacznę. Szata graficzna jest prosta i skromna za co wielki plus. Dodatkowo pompka czyli to co większość z nas również uwielbia. Sam szampon ma bardzo charakterystyczny cynamonowy zapach i nie każdemu on może się podobać. Utrzymuje się on dość długo na włosach. 
Ogólnie rzecz ujmując moje włosy za naturalnymi kosmetykami nie za bardzo przepadają. Zdecydowanie bardziej wolą coś "silikonowego" ale ja staram się wprowadzić do swojej pielęgnacji raz na jakiś czas coś bardziej naturalnego.
Szampon zaskoczył mnie mega pozytywnie. Bardzo dobrze się pienił przez co wystarczyła niewielka ilość na umycie włosów. Dobrze oczyszczał skórę głowy jak i włosy. Nie plątał ich. Włosy po umyciu były gładkie, miękkie i bardzo dobrze się układały. Nie podrażnił mojego skalpu a wręcz przeciwnie. Koił problematyczne miejsca dzięki czemu mniej się drapałam. Dzięki pompce aplikacja była łatwiejsza a i wydajność oceniam na wysokim miejscu. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu i jak tylko będę miała okazję z pewnością do niego wrócę.

Marokańska odżywka również zamknięta jest w opakowaniu z pompką i pachnie już zupełnie inaczej...bardziej męsko moim zdaniem ale osobiście ten zapach podobał mi się i nie miałam z nim problemu. Konsystencja nieco rzadka ale nie uciekała przez palce. Do odżywki miałam jeszcze większe obawy niż do szamponu. Okazały się one bezpodstawne bo odżywka spisała się równie dobrze co szampon. Przede wszystkim wygładzała włosy nadając im blask. Ułatwiała rozczesywanie dzięki czemu nie musiałam wyszarpywać sobie garści włosów.
Włosy po jej użyciu stawały się przyjemne w dotyku, gładkie i lśniące. Oba produkty choć naturalne bardzo przypadły moim włosom do gustu i z przyjemnością do nich wrócę.
Ich cena to 10-15 zł za sztukę dostępne np. na Skarby Syberii.


Dwa produkty do twarzy, dwa do włosów a teraz czas na coś do ciała;)

Mydło cedrowe i miodowe od Babuszki Agafii również miałam możliwość przetestowania dzięki Justynie, bo to ona obdarowała mnie mydłem cedrowym a ja skuszona pozytywnymi opiniami zdecydowałam się na zakup miodowego.


Oba produkty mają aż po 300 ml pojemności i kosztują w zależności od miejsca od 13-do nawet 20 zł za sztukę.
Można je używać jako mydeł pod prysznic jak i jako szamponu do włosów. Osobiście używałam i nadal używam;) ich tylko jako mydeł pod prysznic. Nie mogę się przekonać aby użyć ich jako szamponów a powinnam bo wiele dziewczyn zachwala je również pod tym względem.
Jako mydła pod prysznic spisując się na 5 z plusem choć praktycznie w ogóle się nie pienią. Tworzą jedynie delikatną piankę. Niesamowicie dobrze oczyszczają naszą skórę przy czym jej nie wysuszają ani nie podrażniają. Robią to co każde dobre mydło robić powinno. Minusem może być ich wydajność= lub też fakt że ja sobie ich nie szczędzę;)
W kwestii zapachowej wygrywa oczywiście mydło cedrowe (jak mogło być inaczej) gdyż pachnie jak las i co najważniejsze naturalnie. Uwielbiam takie zapachy, dlatego mydło wygrywa jednym punktem od miodowego dzięki zapachowi. Oczywiście miodowe równie ładnie pachnie ale da się w nim wyczuć miód a niektórzy nie przepadają za tym zapachem w kosmetykach.
Podsumowując, z obu mydełek jestem bardzo zadowolona i z przyjemnością zakupię kolejne opakowania jak tylko te dobiją dna.

A na sam koniec będziecie mogły poczytać o słynnym duecie z firmy Vichy. Krem do twarzy Aqualia Thermal w wersji bogatej/riche i serum z tej samej linii Aqualia Thermal.


Firma Vichy zmieniła opakowania swoich kremów i dodała na wieczko lusterko. Fajny gadżet wg mnie. Poza tym szklany słoiczek zawsze kojarzył mi się z luksusem (sama nie wiem dlaczego). 
Do tej pory zawsze wybierałam wersje lekką ale tym razem postawiłam na bogatą aby przekonać się na własnej skórze czym tak na prawdę obie wersje się różnią. 
Fakt jest taki, że dla mnie obie wersje są praktycznie identyczne ale dziś będzie mowa o wersji riche.
Sam krem ma bardzo przyjemny zapach, lekką kremową konsystencję. Łatwo się rozprowadza na skórze. Trzeba chwilkę odczekać aby się wchłonął. Nie wchłania się do matu i pozostawia na skórze wyczuwalny film ale nie jest to nic nieprzyjemnego.
Kremu używałam na noc podczas wieczornej pielęgnacji. Jak działał. Przyznam szczerze, że nie miałam zbyt wielu oczekiwań odnośnie niego ale mile się rozczarowałam.
Krem bardzo dobrze nawilżał i łagodził ściągniętą skórę. Na drugi dzień rano skóra była miękka i bardzo dobrze nawilżona. Nie podrażnił mnie ani nie uczulił. Nie było wysypu nieprzyjaciół.
Ogólnie rzecz ujmując bardzo mi się spodobał i gdyby nie to, że odkryłam magiczną moc olejków nie wykluczone, że wracałabym do niego. Póki co pozostaje wierna olejkom;)


Natomiast serum jak dla mnie jest bardzooo przeciętne.
Dzięki przezroczystej buteleczce z pompką widzimy ile produktu zostało nam do końca. Aplikacja jest higieniczna.
Serum również ma przyjemny zapach charakterystyczny dla całej serii Aqualia Thermal, wodnistą konsystencję i łatwo się wchłania.
I tak na prawdę dla mnie to produkt zbędny, który owszem nie zaszkodził mojej skórze, ale też jej nie nawilżał w jakiś szczególny sposób. Używam go zarówno pod makijaż jak i pod krem na noc, w duecie z kremem. Nie widzę żadnych pozytywnych skutków podczas używania serum.
Zużyje je do końca ale powrotu na pewno nie planuje.

I w dzisiejszej części to by było na tyle.

Miałyście może okazje używać któryś z wymienianych kosmetyków?

Ściskam

Justyna

18 komentarzy:

  1. Same ciekawe kosmetyki :) Dawno nie kupowałam żadnego kremu z Vichy, trzeba odnowić tą znajomość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten akurat mogę polecić choć sama póki co jestem zakochana w olejkach do twarzy:)

      Usuń
  2. Fajny pomysł na cykl postów :)
    O tym płynie micelarnym słyszałam wiele dobrego, ale widzę, że nie jest jakiś specjalny.
    Miałam marokańską odżywkę do włosów i miło ją wspominam, pamiętam tylko, że pod koniec opakowania musiałam wytrząsać kosmetyk, bo pompka już nie dawała rady.
    Mydła Babuszki miałam obydwa, odkupiłam po raz drugi miodowe, bo dla mnie jest najlepsze, zapach cedrowego kojarzył mi się z leśną kostką do ubikacji ;) Ja stosuję je głównie do włosów i sprawdzają się fenomenalnie ♥ Do ciała też czasem używam, wtedy nakładam na gąbkę i całkiem nieźle się pienią, spróbuj tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Czasami jest tak że człowiek nie ma czasu na pełną recenzję poszczególnego kosmetyku a w takim cyklu postów zawsze można coś skrobnąć:)
      Dla mnie zapach mydła cedrowego jest numerem jeden ale wiadomo- każda z nas ma inny noc;)
      Skorzystam z Twojej rady i zobaczę jak wtedy się mydełko spisze:)

      Usuń
  3. Że też sobie nie kupiłam tego mydełka cedrowego, ale chwila chwila mam jeszcze tyle mydełek w zapasie dzięki Tobie, że będę musiała się wstrzymać:) w każdym razie fajnie że kosmetyki spisały się u Ciebie:)
    a seria postów naprawdę fajna. lubię takie krótkie recenzje:))) a zwłaszcza, ze T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ufam Twoim opiniom...
      jaaa trochę mnie nie było w blogosferze i co? nawet komentarza nie potrafię dodać;)
      trzymaj się cieplutko i udanej niedzieli:)

      Usuń
    2. Póki co wszystko spisuje się na medal. Mydełka jeszcze mi zostały ale pomału dobijają denka:)
      Pasta do zębów jest rewelacyjna i z pewnością skuszę się na inne warianty smakowe.
      Poza tym nie wiem jak to robisz ale praktycznie wszystkie kosmetyki które od ciebie dostałam nie dość że są trafione to na dodatek sprawdzają się w 100%.
      Bardzo mi ciebie brakuje w naszym blogowym światku ale nadal mam ogromną nadzieję że pewnego dnia odpalę bloga i ujrzę w ulubieńcach twój wpis...
      Również mocno ściskam i życzę wspaniałego i słonecznego dnia...

      Usuń
  4. nie znam żadnego produktu, ale ciekawią mnie kosmetyki Babuszki Agafii ;) Ostatnio chciałam się skusić na maseczkę do twarzy, ale nie mogłam się zdecydować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie mam 5 maseczek od Babci Agafii;) i zabieram się za ich recenzowanie. Najbardziej mogę ci polecić maskę oczyszczająca z niebieską glinką. Świetnie oczyszcza a przy tym jest bardzo delikatna. Nie zastyga na twarzy i jej nie ściąga a efekty są super. Buzia miękka, gładka i oczyszczona. Przy tej maska z Lush z jagodami (którą również lubię) może się schować.

      Usuń
  5. Nie stosowałam żadnego z kosmetyków które tu pokazałaś, jednak najbardziej ciekawią mnie te od Babci Agafii, może dlatego że dużo osób je chwali, ale są też takie, które niekoniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie większość kosmetyków od Babci mi się sprawdza i mam nadzieję że tak zostanie:)

      Usuń
  6. Markę simple kojarzę, choć sama nic nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To marka dostępna na wyspach która zasłynęła m.in z chusteczek do demakijażu. W UK uznawana za numer 1 w pielęgnacji ze względu na krótkie i proste składy. Ja osobiście uważam że jest to przeciętna firma.

      Usuń
  7. Marki Simple nie znam, chociaż gdzieś mi się tam obiła o oko na blogach :) Z powyższych smaczków miałam oba kosmetyki Planeta Organica, z których odżwyka była moim ulubieńcem dłuuugi czas. Mydło miodowe Agafii czeka na swoją kolej w mojej szafce i zapach ma cudowny! Ciekawe tylko, czy pod prysznicem mi się szybko nie znudzi. Kusi mnie jeszcze wersja cedrowa, ale to z czasem pewnie sobie kupię. Kosmetyki Vichy tak nie do końca się u mnie sprawdzają, więc raczej nie patrzę w ich stronę za często :)
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie kosmetyki Vichy też nie wszystkie działają. Ten akurat krem ok ale już serum jak dla mnie nie robiło nic;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń