Witajcie Kochane!!!
Tak jak obiecałam wczoraj, dziś pokazuję Wam to co kryje moja paczka z PL.
I od tego tygodnia biorę się w garść i nadrabiam zaległości.
Wszystkich serdecznie zapraszam.
Moje pierwsze zamówienie z Yves Rocher. Na zdjęciu zabrakło jeszcze jednego żelu o zapachu bzu i kremu pod oczy, który podarowałam mamie.
Dzięki temu, że na maila dostałam kod promocyjny otrzymałam ten oto krem w prezencie. Wcześniej nawet nie zwróciłam na niego uwagi.
Jeżeli któraś z Was go używała dajcie proszę znać co myślicie na jego temat. Jestem bardzo ciekawa jego działania. Jednak krem musi poczekać na swoją kolej.
Dodatkowo otrzymałam próbkę zapachu- konwalia, który pachnie bardzo ładnie.
Szampon z wyciągiem z pokrzywy oczyszczający. Liczyłam, że będzie pachniał właśnie pokrzywą i się nie pomyliłam. Pachnie nieziemsko. Mam nadzieję, że i w działaniu będzie równie dobry. Też będzie czekał w kolejce.
Jeden z żeli na który najbardziej czekałam. Wszystkie już obwąchałam i pachną bardzo naturalnie. Kawa i zielona herbata są jak na razie moimi numerami jeden. Najbardziej zawiodłam się na granacie ale i jego się zużyję:)
Było to moje pierwsze zamówienie z tej firmy i mam nadzieję, że nie ostatnie.
Na mojej wish liście już mam parę kolejnych kosmetyków od YR, które mam zamiar w najbliższym czasie przetestować (dodam tylko, że nie są to już żele pod prysznic;).
I w końcu długo wyczekiwane niemieckie kosmetyki.
Wszystkie kupiłam na allegro z racji braku dostępności. Za większość pewnie grubo przepłaciłam, wiem o tym, jednak nie miałam innej możliwości aby je zdobyć.
Na zdjęciu powyżej m.in zachwalany ostatnio płyn do demakijażu oczu.
Kolejne żele:)
Jako pierwszy w ruch poszedł oczywiście jagodowy. Pierwsze wrażenia pozytywne. Żel ma gęstą konsystencję i jagodowy kolor. Niestety nie pachnie jak prawdziwe jagódki.
Dwa szampony. Już wczoraj użyłam tego z lewej czyli rozmaryn i meliska. Pachnie ziołowo za co już teraz przyznaję mu duży plus.
Krem do rąk z limitowanej edycji, który w porównaniu z żelem pachnie już jak jagody i szybko się wchłania. Jednak na bliższą recenzję jeszcze za wcześnie.
Jest i alverde.
Amarantus podbił moje serce do tego stopnia, że nie mogłam się oprzeć przed zakupem kolejnych opakowań.
Dodatkowo dorzuciłam jeszcze jedną odżywkę z morelką i mam nadzieję, że sprawdzi się równie dobrze.
I największe moje rozczarowanie jeżeli chodzi o firmę alverde czyli ich dwie nowości.
Żel z czarną porzeczką oraz mięta i bergamotka.
Tak jak zapach tego pierwszego jeszcze mogę znieść, tak ten drugi pachnie dosłownie jak kostka do toalet. Nie używałam ich jeszcze ale same zapachy mnie odrzucają. Mam nadzieje, że przy bliższym poznaniu zyskają więcej plusów.
I tutaj już cała reszta moich mam nadzieję perełek.
M.in:
-ziajka kozie mleko, żel i mleczko (udało mi się je zdobyć dzięki pomocy Ani)
- isana żele w promocyjnej cenie
- garnier odżywka z masłem karite i awokado
- płyny micelarne z biedronki, które kupiła dla mnie moja kochana mama
- balsam z joanny a zapachu bzu, pachnie bosko:)
- peelingi z ziajki
- joanna szampon i odżywka argan oil
Bliższych recenzji spodziewajcie się w najbliższym czasie.
Uff...To już koniec. Nazbierała się tego cała masa. Ja cieszę się niezmiernie i już od wczoraj zabrałam się za intensywne testowanie.
Życzę Wam udanego tygodnia
Ściskam
Kokos